Piłka nożna

Trzecia z rzędu wygrana piłkarzy Widzewa

Widzew Łódź nie zwalnia tempa. Wygrał trzeci ligowy mecz z rzędu i po raz trzeci z rzędu nie stracił bramki. Tym razem łodzianie pokonali 2:0 Lechię Gdańsk, strzelając oba gole w pierwszej połowie. A mógł wyżej, bowiem Bartłomiej Pawłowski nie wykorzystał rzutu karnego. Ozdobą meczu był przepiękny strzał Frana Alvareza z rzuty wolnego, po którym widzewiacy cieszyli się z drugiej bramki.

Piękny strzał Alvareza i zmarnowany rzut karny

Pierwszą groźną akcję już w 4. minucie przeprowadzili łodzianie. Lubomir Tupta tuż przy słupku nie zdołał padając ani opanować piłki, ani jej odbić w kierunku bramki. Potem przez kilkanaście minut obie drużyny próbowały konstruować mozolnie swoje akcje ofensywne, ale niewiele z tego wynikało. W 18. minucie szybki atak wyprowadzili goście, piłka wrzucona z prawej strony spadł prosto na głowę Tomasza Bączka, ten jednak w pełnym biegu spudłował. Gdańszczanie grali również mądrze w defensywie, szybko radząc sobie z atakami widzewiaków.

W meczu było coraz więcej walki w środku pola, piłkarskich szachów i pojedynków jeden na jeden. Brakowało niestety akcji bramkowych. Żaden z zespołów nie mógł zdominować gry i przejąć inicjatywę, a z boiska momentami wiało nudą. W 35. minucie Widzew postraszył rywali, Tupta mając przed sobą obrońcę i bramkarza zdecydował się na strzał, ale nie trafił w bramkę. Widzew w końcu w 39. minucie przeprowadził koronkową akcję. W pole karne z lewej strony wpadł Samuel Kozlovsky, zwodem minął obrońcę i podał do Juljana Shehu. Ten zasłonięty przez dwóch rywali posłał piłkę po ziemi przy słupku, a bramkarz Lechii nawet nie zareagował. Widzew objął prowadzenie.

W 45. minucie Julijan Shehu otrzymał piłkę w polu karnym, ale padł zahaczony przez jednego z rywali. Sędzia natychmiast wskazał na jedenasty metr, dyktując rzut karny dla gospodarzy. Bartłomiej Pawłowski strzelił jednak w poprzeczkę i wynik nie uległ zmianie. Chwilę potem Fran Alvarez przepięknym strzałem z rzutu wolnego tuż zza pola karnego pokonał bramkarza Lechii. To co nie udało się z rzutu karnego, minutę później łodzianie zrobili z innego stałego fragmentu gry i do przerwy prowadzili 2:0.

Umiejętnie pilnowali wyniku

Na drugą połowę łodzianie wyszli już bez Bartłomieja Pawłowskiego, którego zastąpił Szymon Czyż. Po sennym początku Widzew miał doskonałą okazję na zdobycie trzeciej bramki. Jakub Sypek świetnie podał w pole karne do Lubomira Tupty, ten minął jednego z obrońców, położył bramkarza, a nadbiegający Sypek z kilku metrów strzelił tuż obok słupka, niestety z zewnętrznej strony. Widzew kontrolował grę, umiejętnie rozbijając ataki rywali. Tomasz Neugebauer w 65. minucie z rzutu wolnego wrzucał piłkę, którą wszyscy przepuścili, a ta minimalnie minęła słupek bramki strzeżonej przez Rafała Gikiewicza.

W zespole Widzewa w miejsce Sypka i Tupty pojawili się na boisku Kamil Cybulski Hubert Sobol. W 71. minucie blisko strzelenia bramki była Lechia. Bogdan Viunnyk otrzymał świetne podanie w polu karnym i strzałem przy długim słupku próbował zaskoczyć Gikiewicza, ten jednak sięgnął piłkę końcówkami palców. Gra się zaczęła zaostrzać i sędzia chętniej sięgał po żółte kartki. Potem z powodu zadymienia mecz został przerwany na kilka minut. Lechia wciąż atakowała, ale bez przekonania. W 88. minucie piłkarze Widzewa nieco zabawili się z obrońcami w polu karnym Lechii. Strzał po ziemi oddał Kamil Cybulski, ale minimalnie przestrzelił. W doliczonym czasie gry Hubert Sobol w sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelił… prosto w niego. Później w stuprocentowej sytuacji z kilku metrów do bramki Lechii nie trafił Juljan Shehu.

Widzew Łódź – Lechia Gdańsk 2:0 (2:0)
⚽️ 1:0 Shehu (29′)
⚽️ 2:0 Alvarez (45’+2)

Widzew: Gikiewicz – Therkildsen, Żyro, Volanakis, Kozlovský – Hanousek, Sypek (67′ Cybulski), Álvarez (83′ Kerk), Shehu, B. Pawłowski (46′ Czyż) – Tupta (67′ Sobol)

Zobacz również:
Galeria zdjęć z meczu Widzew Łódź – Lechia Gdańsk

źródło: inf. własna

Bartosz Wencław

Podobne wiadomości

Copyright © 2025 Łódzki Portal Sportowy. Wszystkie prawa zastrzeżone
Wykonanie