Vaclav Milik: Wygrywa się razem i to pokazaliśmy
Orzeł Łódź odniósł pewne zwycięstwo na własnym torze w starciu z Unią Tarnów, w ramach 3. rundy METALKAS 2. Ekstraligi. Gospodarzy do triumfu poprowadził między innymi Vaclav Milik, zdobywca 12 punktów i dwóch bonusów. W pomeczowej rozmowie Czech podkreślił, nie można osiadać na laurach i należy skupiać się na nadchodzących spotkaniach.
Szybko dopasowali się do toru
Vaclav, wygląda na to, że złapaliście pewność siebie i regularność w jeździe?
Vaclav Milik: – Na to wygląda, ale wydaje mi się, że każdy z nas jeszcze może dać od siebie jeszcze więcej. Jest to początek sezonu. Wiem, że już to trzeci mecz, ale nie mamy jeszcze za sobą dużo jazdy. Wkrótce ruszą ligi zagraniczne, więc wydaje mi się, że jak więcej pojeździmy, to pojedziemy jeszcze lepiej. Jestem bardzo zadowolony z tego, że w niedzielę udało nam się od początku spasować i dobrze jechaliśmy jako team. Ważne, że punktowała cała drużyna, bo jeśli punkty zdobędzie jeden lider, a reszta nie dołoży swoich punktów, to tak się meczu nie wygra. Wygrywa się razem i to pokazaliśmy.
Tor był przygotowany tak jak chcieliście? To bardzo ważna sprawa, zwłaszcza u siebie.
– Był przygotowany trochę inaczej, niż na treningach, ale na pewno nie gorzej. Szybko dopasowaliśmy się, przecież trenujemy tutaj od początku sezonu i jakby nas to zaskoczyło, to by było po prostu dziwne. Widać, że chłopaki wiedzą co robią, bo te zmiany, które były robione, nie szły w złą stronę, ale pomagały.
Wykorzystać atuty w kolejnych meczach
Jak istotne jest podwójne zwycięstwo w ostatnim wyścigu?
– To zawsze jest taka kropka nad “i”, takie przyklepanie całości. Można się pocieszyć z kibicami. Zrobiliśmy z Andreasem Lyagerem to, co ustaliliśmy i z tego się bardzo cieszę, ponieważ czasem nie zawsze się to udaje. Z tej radości pojechałem pełne pięć okrążeń, bo byłem przekonany, że widziałem żółtą flagę. Byłem podekscytowany jazdą i to na niej się skupiałem, a nie na flagach.
Złapaliście chyba po tej wygranej trochę oddechu i optymizmu.
– Na pewno tak, bo nie jesteśmy tutaj po to, żeby przegrywać. Mam nadzieję, że to zwycięstwo będzie dla nas motywacją, żeby wszędzie jechać dobrze, nie tylko u siebie, ale też na wyjazdach.
Najbliższa szansa na to już w czwartek, podczas meczu w Ostrowie Wielkopolskim.
– Zgadza się, będziemy mieli wtedy już szansę na sprawdzenie się jako drużyna.
Mecz z Unią poszedł wam łatwiej niż myśleliście?
– Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, jaki był wynik (śmiech). Ja się skupiałem na sobie, wiem że wygraliśmy, i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że taki wynik jak w niedzielę, będziemy notować w każdym meczu. Drużyny przyjezdne nie znają naszego toru, tak jak my. Trzeba wykorzystywać nasze atuty, przenosić to na kolejne spotkania i skupiać się na następnych meczach.
Rozmawiał Tomasz Kania – ekstraliga.pl
źródło: ekstraliga.pl