Łodzianin nie wystąpi w Diamentowej Lidze w Rzymie
Maksymilian Szwed to wschodząca gwiazda polskiej lekkoatletyki. 20-latek jest już halowym wicemistrzem Europy w biegu na 400 metrów. Ma za sobą występ w igrzyskach olimpijskich w Paryżu i mistrzostwach Europy w Rzymie. W zimie ustanowił rekord Polski w hali, wymazując z tabel – po 23 latach – wynik Marka Plawgi. Mimo świetnych wyników lekkoatleta AZS Łódź odbił się od drzwi Diamentowej Ligi. Łodzianin starał się o start w Rzymie.
Lekkoatleta AZS Łódź został też wicemistrzem Europy na 400 metrów w hali. Niedawno rozpoczął starty na stadionie i już pokazał się z bardzo dobrej strony. W pierwszych zawodach – Memoriale Janusza Kusocińskiego w Chorzowie – był trzeci. Bieg odbywał się w trudnych warunkach, bo to był bardzo chłodny dzień. Szwed uzyskał czas 45,96 sek. i po biegu dochodził do siebie przez kilkadziesiąt minut później. – To był taki start, w którym chciałem przetestować, na co mnie stać – przyznał wtedy po starcie.
Jest gotowy złamać barierę 45 sek.
Tydzień później wystąpił w Memoriale Ireny Szewińskiej w Bydgoszczy i bieg wygrał zdecydowanie. Maksymilian Szwed uzyskał czas 45,29 sek., a zatem tylko o 0,04 sek. gorzej od rekordu życiowego. To także nowy rekord mityngu. Wynik z Bydgoszczy, który jest jednym z najlepszych czasów w Europie w tym sezonie, daje nadzieję na to, że Szwed może złamać granicę 45 sekund tego lata.
– Wydaje mi się, że w tym sezonie jestem gotowy na bieganie regularne w granicach 45 sekund i szybciej. Wyniki z hali są dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo nie celowałem w rekord Polski. Sezon zimowy zaczynałem wolniej, ale znakomicie go skończyłem i liczę na to, że latem będzie podobnie. Po tym, jak przekroczyłem pewne granice w sezonie halowym, moja głowa otworzyła się jeszcze bardziej. Wiem, że mogę robić rzeczy duże, ale w tym wszystkim trzeba też zachowywać chłodną głowę, bo nie da się robić rekordów życiowych w każdym starcie. Tym bardziej że teraz jestem w treningu. Miałem krótki okres przygotowawczy, a sezon jest bardzo długi. Na formę zatem przyjdzie jeszcze czas – mówił Szwed, który trenuje z Krzysztofem Węglarskim.
Nie zakwalifikował się na zawody w Rzymie
Diamentowa Liga to dla niego za wysokie progi. Dlatego zapowiedział złamanie wszystkich barier
20-latek starał się o start w mityngu Diamentowej Ligi w Rzymie (6 czerwca), ale organizatorzy nie znaleźli dla niego miejsca. – Menedżerowie przychylniejszym okiem patrzą na mnie po wynikach z hali, ale jednak, by startować w największych zawodach, to trzeba łamać 45 sekund na 400 metrów. Próbowałem się zgłosić na Diamentową Ligę w Rzymie, ale podobno dziesiąty wynik w rezerwie oscylował w granicach 45,00 sek. Ten sport jest wymierny, dlatego czas gra tu taką rolę. Mniejszą odgrywają osiągnięcia – opowiadał.
Szwed jest obecnie czwarty na tegorocznych listach w gronie młodzieżowców w Europie. Będzie zatem jednym z kandydatów do medalu w mistrzostwach Europy U-23 w Bergen (17-20 lipca). – Sukcesy są ważne, ale dla mnie priorytetem jest czas. Myślę, że w Bergen będą łamane wszystkie bariery, bo już w Bydgoszczy myślałem, że złamię 45 sekund – dodał.
źródło: interia.pl