Marcin Stanisławski: Ciężko mi dotrzeć do głów zawodników
Futsaliści Widzewa Łódź przegrali kolejny mecz ligowy, Mimo prowadzenia 2:0 ulegli We-metowi Kamienica Królewska 2:4. – Błędami, które w tym meczu popełniliśmy, można by obdzielić kilka spotkań. Tak naprawdę nie mieliśmy zespołu – przyznał po spotkaniu trener łódzkiej drużyny, Marcin Stanisławski.
Stracili kontrolę
– Mecz trwa 40 minut. I jeśli mamy mówić o 40 minutach, to We-met bardziej zasłużył na zwycięstwo. Za determinację i parcie do tego, co chce osiągnąć – powiedział po porażce w Sierakowicach z We-metem Kamienica Królewska trener drużyny futsalu Widzewa Łódź, Marcin Stanisławski.
Łodzianie do przerwy prowadzili 1:0, a w drugiej połowie zdobyli druga bramkę. Od tego momentu ich gra się posypała i w 11 ostatnich minut stracili cztery gole. – Pierwsza połowa była fajna w naszym wykonaniu, taka kontrolowana, a w drugiej straciliśmy tę kontrolę. Popełniamy błędy, o których rozmawiamy, żeby ich nie popełniać – to jest najgorsze dla mnie – przyznał trener Widzewa.
Trener nie może dotrzeć do zawodników
– Ciężko mi dotrzeć do głów zawodników. Nie wiem, czym to jest spowodowane, nie gramy pod jakąś wielką presją, bo to nie jest nasz jakiś istotny cel, by być w TOP-8. Bardziej chciałbym, byśmy tworzyli grupę ludzi, która właśnie w takich momentach potrafi się zjednoczyć i dowieźć taki wynik na trudnym terenie. Prowadziliśmy 2:0 i straciliśmy kontrolę – mówił Marcin Stanisławski. – Trudno przy tej publiczności mieć z zespołem kontakt głosowy i zarządzać tymi sytuacjami. Nie poradziliśmy sobie z tym i w mojej ocenie przegraliśmy zasłużenie. Błędami, które w tym meczu popełniliśmy, można by obdzielić kilka spotkań. Tak naprawdę nie mieliśmy zespołu – dodał szkoleniowiec Widzewa.
– Dzisiaj było dużo sytuacji i cieszę się, że mogłem pomóc w pewnych momentach zespołowi. Muszę jednak wziąć na klatę trzecią bramkę dla We-metu, bo mogłem się trochę lepiej zachować. Mam wrażenie, że zabiła nas druga bramka dla nas. Zamiast uspokoić mecz, to mieliśmy bardzo głupie straty, brak odpowiedzialności i dzięki temu We-met miał mnóstwo sytuacji i kontrataków. Długo się do nas szczęście uśmiechało, ale niestety po tym meczu wyjeżdżamy z zerowym dorobkiem punktowym – powiedział po spotkaniu zawodnik Widzewa, Kamil Izbiański.
źródło: inf. własna