Widzew upokorzony przez Pogoń przed własną publicznością
Piłkarze Widzewa w niczym nie przypominają w ostatnich meczach drużyny z ekstraklasy. Tym razem ulegli przed własną publicznością po bardzo słabym meczu Pogoni Szczecin 0:4. Rywale robili na boisku co chcieli, a łodzianie nie byli nawet przez moment podjąć z nimi wyrównanej walki.
Błędy w obronie i dwie bramki do przerwy
Już w 3. minucie meczu Pogoń przeprowadziła groźną akcję, jednak dośrodkowanie z prawej strony nie dosięgło wychodzącego na czystą pozycję Koulourisa. W 8. minucie Widzewiacy postanowili wyprowadzać piłkę spod własnej bramki krótkimi podaniami. Popełnili błąd, Portowcy przejęli piłkę przed polem karnym, ta trafiła do Rafała Kurzawy, który z kilku metrów pokonał zaskoczonego Gikiewicza. Szczecinianie cały czas byli stroną przeważającą, raz po raz atakowali bramkę gospodarzy. Widzew po raz pierwszy groźniej zaatakował w 17. minucie meczu, strzał Hilary’ego Gonga został jednak pewnie obroniony przez bramkarza gości.
W zespole Widzewa aktywny, ale niedokładny był Gong, który w 30. minucie popisał się strzałem z dystansu, bez większego trudu obronionym przez Cojocaru. Po upływie pół godziny gry gra została przerwana w związku z zadymieniem boiska przez kibiców gospodarzy. Trenerzy obu drużyn wykorzystali tę przerwę do powtórzenia lub modyfikacji założeń taktycznych. W 38. minucie łodzianie popełnili kolejny bład w defensywie. Luis da Silva przy dośrodkowaniu gości w pole karne zagrał piłkę ręką, a sędziowie podyktowali rzut karny dla gości. Efthimis Koulouris pewnie wykorzystał jedenastkę i było już 2:0 dla Pogoni. W końcówce pierwszej połowy bramkarza gości zaskoczyć próbował jeszcze Jakub Sypek. Po jego strzałach piłka jednak dwukrotnie przeleciała nad poprzeczką.
Dwie bramki po przerwie
Od początku drugiej połowy Pogoń atakowała i dążyła do podwyższenia wyniku. Najpierw Rafał Kurzawa minimalnie chybił. Chwilę później Adrian Przyborek trafił wprost w Gikiewicza. Bramkarz Widzewa minutę później musiał interweniować przy mocnym strzale Fredrika Ulvestada. W 53. minucie Pogoń w końcu dopięła swego. Fran Alvarez znów źle przyjął piłkę, Grosicki podał do Koulourisa, a ten podwyższył na 3:0. Pogoń nie przestawała atakować, tym bardziej, że Widzew nie stawiał zbyt dużego oporu. W 62. minucie Kamil Grosicki odebrał piłkę Kwiatkowskiemu, popędził na pole karne i dokładnie zagrał piłkę na nogę Koulourisowi, a ten po raz kolejny pokonał Gikiewicza, notując hat-tricka w tym meczu.
Potem blisko zdobycia piątej bramki był Loncar, ale trafił prosto w Gikiewicza. W odpowiedzi Widzew zaatakował, w pole karne wpadł Said Hamulić, jednak oddając strzał spod linii końcowej trafił w słupek. Trener Daniel Myśliwiec próbował zmian, na boisku pojawił się między innymi po długiej przerwie Bartłomiej Pawłowski. Widzew zaczął atakować nieco śmielej, po dośrodkowaniu Jakuba Łukowskiego Kwiatkowski próbował strzelać, ale piłkę złapał bramkarz Pogoni. Szczecinianie wydawali się już zadowoleni z wyniku i pozwalali na trochę więcej gospodarzom, drużynie Widzewa jednak brakowało pomysłu i wykończenia. W 86. minucie dobić łodzian mógł Paryzek, który będąc sam na sam z Rafałem Gikiewiczem strzelił wprost w niego. W ostatniej minucie piłka po główce Kwiatkowskiego minęła minimalnie słupek bramki Pogoni.
Widzew Łódź – Pogoń Szczecin 0:4 (0:2)
⚽️ 0:1 Kurzawa (8′)
⚽️ 0:2 Koulouris (40′ k.)
⚽️ 0:3 Koulouris (53′)
⚽️ 0:4 Koulourisa (63′)
Widzew: Gikiewicz – Kwiatkowski, Żyro, Volanakis, da Silva – Álvarez (70′ Hanousek), Shehu, Kerk (70′ Pawłowski) – Gong (64′ Stachowicz), Sobol (55′ Hamulić), Sypek (64′ Łukowski)
źródło: inf. własna