W Orle Łódź szykuje się rywalizacja o miejsce w składzie – tylko czy zdrowa?
Orzeł Łódź zakontraktował więcej zawodników, niż ma miejsc w składzie. Co więcej, klub wcale nie powiedział ostatniego słowa i ciągle rozważa dodatkowe wzmocnienia. Dla zawodników to sytuacja daleka od komfortowej, bo walka o miejsce w drużynie może być zażarta. W Łodzi podobną sytuację już przerabiali przed rokiem. Wtedy skończyło się aferą i konfliktem zawodników – przypomina serwis interia.pl
Ostatnie miesiące to był prawdziwy rollercoaster emocjonalny związany z przyszłością żużlowego klubu w Łodzi. Plany związane z rozwojem klubu są ambitne, ale najpierw drużyna musi sportowo się obronić. Zespół na papierze nie jest zbyt mocny i typowany jest do walki o utrzymanie. W Łodzi muszą sobie poradzić z odpowiednim zarządzaniem zawodnikami, których jest więcej niż miejsc w składzie. Problem w tym większy, że nie mówimy o żużlowcach anonimowych, a takich z uznanym na rynku nazwiskiem. Każdy chce regularnie jeździć i zarabiać.
Trener Janusz Ślączka będzie miał więc spory ból głowy
Andreas Lyager, Patrick Hansen, Vaclaw Milik, Robert Chmiel, Patryk Wojdyło i Mateusz Bartkowiak – tak prezentuje się zestawienie seniorskie zespoły, a to oznacza, że dla jednego z nich zabraknie miejsca w drużynie. Wydaje się, że pewniakiem jest Lyager, a dalej mamy sporo znaków zapytania. Chmiel to zawodnik na dorobku, który bardzo chce udowodnić swoją przydatność na poziomie 2. Metalkas Ekstraligi. Hansen i Milik są po przejściach (ciężkie kontuzje), a Wojdyło to stały bywalec tego poziomu rozgrywek, choć na razie wielkiego szału nie zrobił.
Nikt w klubie nie chce powtórki scenariusza, kiedy to przed rokiem dzień przed meczami odbywało się „Grand Prix Łodzi”. Chodzi o trening, po którym miały zapadać decyzje o miejscach w składzie. Skończyło się to kłótnią i odsunięciem od drużyny Oskara Polisa. Ta sytuacja nie pomogła budować dobrej atmosfery. Czy teraz będzie podobnie? Wiele zależy do szkoleniowca i reguł, jakie postawi swoim zawodnikom.
To jeszcze nie koniec?
Swoją drogą może być też tak, że kadra Orła wcale nie jest zamknięta. Jakiś czas temu mówiło się o zainteresowaniu klubu Mikkelem Andersenem z Betard Sparty Wrocław. Taki ruch oznaczałby konkurencję dla Mateusza Bartkowiaka, który nie byłby pewien miejsca na pozycji U-24. Inna sprawa, że ostatnio zrobiło się cicho wokół tego wypożyczenia. Niewykluczone, że w klubie poczekają z dodatkowymi ruchami transferowymi przynajmniej do pierwszych treningów.
źródło: interia.pl