Bezbramkowy remis bezbarwnego ŁKS-u Łódź
Niewiele się zmieniło w grze i skuteczności piłkarzy ŁKS-u Łódź. Podopieczni trenera Ariela Galeano wprawdzie wymienili setki podań na boisku w Kołobrzegu, nie potrafili jednak strzelić bramki mającej poważne problemy kadrowe Kotwicy. Łodzianie po raz kolejny rozczarowali i rozmowy o strefie barażowej można już powoli odłożyć na kolejny sezon.
Spokojnie i bezbarwnie do przerwy
Spotkanie od początku nie było prowadzone w imponującym tempie. Nie licząc zablokowanego strzału Pirulo w pierwszej minucie na boisku niewiele się działo. Łukasz Wiech po jednym ze wślizgów długo był w rękach fizjoterapeutów, w tym czasie Aleksander Bobek złapał pewnie strzał z dystansu jednego z gospodarzy. Wiech na boisko już nie wrócił, zastąpił go Levent Gulen. Łodzianie nawet, gdy z piłką wchodzili w pole karne gospodarzy, to grzęźli w gąszczu nóg obrońców blokujących dostęp do bramki. Zgodnie jednak z zapowiedzią trenera Ariela Galeano zamiast dalekich podań próbowali sforsować obronę wieloma krótkimi podaniami.
Plusem tej taktyki było to, że ŁKS prowadził grę, głównie na połowie rywala. Minusem, że efektów w postaci sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo i z boiska wiało nudą. W 31. minucie w końcu na strzał z dystansu zdecydował się Michał Mokrzycki, ale piłka przeleciała dość daleko od bramki Kotwicy. W 37. minucie Pirulo dostał podanie od Mokrzyckiego i przy biernej postawie obrońców umieścił piłkę w bramce. Postawa obrony wyjaśniła się po chwili, gdy sędziowie zasygnalizowali pozycję spaloną Hiszpana. Do końca tej bezbarwnej pierwszej połowy nie wydarzyło się już nic ciekawego.
Bezbarwnie i spokojnie po przerwie
Nieco ożywienia w poczynania ŁKS-u w drugiej połowie wniósł Antoni Młynarczyk, który w 54. minucie zmienił Pirulo. Łodzianie zaczęli grać szybciej, agresywniej, ale nadal brakowało w ich akcjach ofensywnych ostatniego podania i wykończenia. Piłkarze ŁKS-u nie mieli żadnego problemu z odebraniem piłki rywalom i podejście pod ich pole karne. Potem nie mieli już niestety pomysłu co zrobić, by piłkę tę umieścić w bramce. W 65. minucie na strzał zdecydował się Koki Hinokio, niestety nie trafił w bramkę.
W 71. minucie piłkę dośrodkował w pole karne Piotr Głowacki, jednak żaden z piłkarzy ŁKS-u tam się znajdujących nie zdołał oddać strzału. Po chwili Hinokio strzelał z dystansu, ale znów niecelnie. W 77. minucie obrońcy gospodarzy popełnili błąd przepuszczając piłkę wstrzeloną w pole karne przez Głowackiego. Piłka trafiła do wprowadzonego chwilę wcześniej Marko Mrvaljevicia, ten od razu strzelił z czterech metrów, trafił jednak prosto w bramkarza Kotwicy, Marka Kozioła. W 83. minucie swoją szansę miała Kotwica, Lasek wpadł w pole karne, ale czekał zbyt długo i jego strzał został zablokowany przez Gulena. W 88. minucie dobre podanie od Andreu Arasy otrzymał Młynarczyk, wpadł w pole karne, ale nie trafił w bramkę rywali z ostrego kąta. Po 90 minutach bicia głową w mur sędziowie dali łodzianom jeszcze pięć minut więcej na rozstrzygnięcie tego spotkania na swoją korzyść. Nic to nie pomogło, ŁKS nie potrafił strzelić bramki.
Kotwica Kołobrzeg- ŁKS Łódź 0:0
ŁKS: Bobek – Dankowski, Rudol, Wiech (18′ Gülen), Głowacki – Mokrzycki (74′ Wysokiński), Kupczak, Hinokio (74′ Mrvaljević) – Pirulo (54′ Młynarczyk), Arasa, Sitek
źródło: inf. własna