Piotrkowianin nie dał rady przywieźć punktów z Zabrza
Szczypiorniści Piotrkowianina w meczu 21. kolejki Orlen Superligi przegrali wyjazdowe spotkanie z Górnikiem Zabrze. W tym pełnym emocji meczu aż trzech podopiecznych trenera Michała Matyjasika ukaranych zostało trzema czerwonymi kartkami. Po tej porażce piotrkowianie mogą już praktycznie zapomnieć o walce o miejsce w play-off.
Przewaga gospodarzy w pierwszej połowie
Już od pierwszych minut ton grze starali się nadać gospodarze, którzy szybko wyszli na prowadzenie 3:0, w tym pewnie wykorzystując okazje do kontr. Rywale zdołali odrobić straty i po dwóch trafieniach Żyszkiewicza i Grzesika, tablica wskazywała wynik 3:2. Wtedy jednak zabrzanie wrzucili wyższy bieg i zdobyli cztery trafienia z rzędu, bez cienia odpowiedzi Piotrkowianina. Zimowa przerwa świetnie wpłynęła na Komarzewskiego, który rozgrywał kolejny bardzo dobry mecz i wykorzystywał praktycznie każdą okazję. Piotrkowianin jednak w drugiej dekadzie spotkania wyraźnie się przebudził. Nie dość, że komplikował zabrzanom zdobycie bramek, to jednocześnie z rąk Makowiejewa i Mastalerza odbił straty z pięciu do trzech bramek.
W ich gonitwie jednak przeszkodziły kolejne kary. Sędziowie bowiem w przeciągu ledwie 40 sekund wymierzyli dwa wykluczenia dla gości: wpierw dla Surosza, a po chwili Kowalskiemu. Osłabienie szybko wykorzystał Jakub Szyszko, dając zabrzanom czterobramkowe prowadzenie. Co prawda i Górnicy musieli sobie pod koniec pierwszej połowy poradzić w podwójnym osłabieniu, ale wyszli z zagrożenia obronną ręką, utrzymując spokojnie prowadzenie trzema bramkami. Rozkręcił się też Artemenko, który punktował nie tylko z linii siódmego metra, ale także z pozycji. Wynik pierwszej połowy ustalił ostatecznie Patryk Mastalerz, ładnie trafiając ze skrzydła. Po 30 minutach tablica wskazywała wynik 18:15.
Kary, czerwone kartki i wygrana Górnika
Po wznowieniu meczu zaczęli przeważać delikatnie zawodnicy Piotrkowianina, którzy nie dość, że uszczelnili obronę, to przede wszystkim wyregulowali celowniki. Spora w tym zasługa gry w ataku “siedem na sześciu”. W 35. minucie zbliżyli się na jedno trafienie, rzucając na 19:18. Zabrzanie jednak zdawało się spóźnili się na drugą połowę. Trafieniami Ivanovica i Artemenki odskoczyli na cztery bramki przewagi. Na tym jednak seria trafień się nie zakończyła. Piotrkowianie wyraźnie zaskoczeni zostali nagłą nawałnicą, która wyprowadziła zabrzan na siedem bramek przewagi. Na kwadrans przed końcem goście też musieli sobie radzić bez Stanisława Makowiejewa, który nagle zasłabł i wyraźnie potrzebował czasu na regenerację. Mimo osłabienia o najskuteczniejszego zawodnika, Piotrkowianie zaliczyli serię trafień i nieco zmniejszyli przewagę zabrzan.
Remedium na ten kryzys okazał się Piotr Wyszomirski, który nie tylko odbił kilka prób rywali, ale nawet zaliczył trafienie przez całe boisko do pustej bramki. Doskonale też spisywał się Dmytro Artemenko, który zaliczył już dziewiąte trafienie. Końcówka spotkania była wyjątkowo emocjonująca. Doskonałą indywidualną okazję wykorzystał między innymi Jakub Bogacz, obchodząc rywali niczym tyczki. Nerwy udzielały się jednak głównie Piotrkowianinowi, który w ostatnich dziesięciu minutach ujrzał trzy czerwone kartki, w tym dwie w ostatniej minucie. Zabrzanie stali jeszcze przed okazją na zdobycie 40. bramki, ale niestety rzutu karnego nie wykorzystał Daniel Wisiński, obijając jednocześnie poprzeczkę piotrkowskiej bramki. Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 39:31.
Górnik Zabrze – Piotrkowianin Piotrków Tryb. 39:31 (18:15)
Piotrkowianin: Kot, Chmurski – Makowiejew (7), Rutkowski (6), Żyszkiewicz (5), Mastalerz (5), Szopa (4), Grzesik (2), Surosz (1), Kowalski (1), Wadowski, Jurczenia, Dróżdż i Filipowicz
źródło: handballzabrze.pl