[WYWIAD TYGODNIA] Jelena Blagojević: Nigdy się nie poddawałam
– Były trudne momenty, ale nigdy się nie poddawałam. Zawsze chciałam robić to najlepiej jak umiem, nawet jak nie było wyników. Dla mnie sport był zawsze ważny i nauczył mnie, że muszę walczyć i nigdy się nie poddawać – mówi zawodniczka PGE Grot Budowlanych Łódź, Jelena Blagojević. W wywiadzie dla Łódzkiego Portalu Sportowego opowiada, czym różni się życie w Serbii od życia w Polsce, czemu serbskie siatkarki wyjeżdżają z kraju oraz że granie w siatkówkę to nie tylko przyjemności i plusy.
W Polsce jest więcej możliwości
Gdy myślisz o swoim miejscu o ziemi, to o czym myślisz?
Jelena Blagojević: Moim miejscem na ziemi jest cały świat. Gdziekolwiek się znajdę, bardzo dobrze się odnajduję. Jestem już dziewięć lat w Polsce i czuję się tutaj bardzo dobrze. Gdybym już bardzo musiała wybrać, to pewnie powiedziałabym, że to właśnie Polska. Jestem bardzo otwartą osobą i szybko się aklimatyzuję. Lubię kraje azjatyckie, grałam w Chinach i bardzo mi się tam podobało. Poznałam też kraje muzułmańskie, pochodzą z Bośni i Hercegowiny, ta kultura nie jest mi obca. Wszędzie odnajduję się bardzo dobrze, uczę się języka, poznaje jedzenie, wszędzie dam sobie radę.
Co takiego jest w Polsce, czego nie ma w Serbii?
– Jeśli porównujemy Polskę i Serbię, to tu na pewno się trochę lepiej żyje. W Polsce gdy o czymś marzysz, masz więcej otwartych drzwi, więcej możliwości. Serbia jest wciąż bardziej zamkniętym krajem, co jest skutkiem wojny i tego, co działo się na Bałkanach w ostatnich latach. Jedzenie jest to samo, ludzie podobni. No może Serbowie są bardziej otwarci, więcej czasu spędzają razem. Jednak jeśli chodzi o sport i pracę, to Polska daje więcej możliwości.
Ja odnoszę takie wrażenie, że w Serbii ludzie bardziej żyją i interesują się sportem, niż w Polsce. Zgodzisz się z tym?
– Zależy jakim. Na pewno koszykówką no i piłką nożną, jak na całym świecie. W Serbii zainteresowanie siatkówką, zwłaszcza ligową, jest bardzo słabe. Co innego kadra, imprezy mistrzowskie, igrzyska – wtedy przeżywamy to wszystko mocno.
Serbia – świetna kadra, słaba liga
Z czego wynika fakt, że w Serbii są bardzo dobre siatkarki, ale nie ma mocnej ligi?
– Zawodniczki wyjeżdżają i szukają lepszego życia. Gdy byłam młodsza, ważne dla mnie było pokazanie się w lidze serbskiej, by mieć więcej możliwości wyjazdu za granicę. Wiedziałam, że poza granicami Serbii będę mogła bardziej się rozwijać. Decydują też finanse i zapewnienie sobie przyszłości. W Serbii nie ma takich możliwości. Może w ostatnich latach pojawiło się parę klubów, które mają trochę pieniędzy, ale i tak trudno to porównywać. W Serbii możemy się nauczyć podstawowych rzeczy, techniki gdy w siatkówkę i potem wyjeżdżamy.
W Serbii to szkolenie wygląda dobrze. Podobnie zresztą w innych krajach byłej Jugosławii. Na czym polega ten fenomen, że ludzie tam tak garną się do sportu i mają do tego niesamowity charakter.
– Z perspektywy mojej generacji powodem tego, że garniemy się do sportu jest wszystko to, co przeżyliśmy. Przeżyliśmy dwie wojny, w trudnych warunkach, to wszystko w nas siedzi i chcemy się pokazać, że potrafimy i jesteśmy lepsi. Uprawiamy sport, żeby się realizować. Mamy też bardzo dobrych trenerów w zespołach młodzieżowych, którzy nas wielu rzeczy nauczyli. To wszystko razem – traumatyczne przeżycia, charakter i dobre szkolenie pomogły nam się wybić i pokazać, że potrafimy i gramy dobrze. Nie mamy dobrej ligi, ale mamy świetne siatkarki i dzięki kadrze pokazujemy swoją siłę.
Trenerzy są ważni
W Polsce mamy Szkołę Mistrzostwa Sportowego i kluby szkolące młodzież, a jak wygląda system szkolenia w Serbii?
– W Serbii w ostatnich latach powstaje dużo akademii siatkówki, ale zawsze były kluby takie Crvena Zvezda, czy Partizana i kilka innych szkolących młodzież. To co ważne, to pracują tam trenerzy starszego pokolenia, którzy pracują starym systemem mimo zmian pokoleniowych, innej generacji. Podstawa jest jednak niezmienna, szkolenie techniki siatkarskiej wygląda tak samo. Nie mamy Szkoły Mistrzostwa Sportowego, może jednak powinien być ośrodek, który skupi najlepsze dziewczyny z kadry. Teraz każda z tych młodych siatkarek uczy się normalnie w swojej szkole i trenuje wieczorem. Dopiero pod koniec wieku juniorskiego czy na początku seniorskiego dziewczyny zaczynają trenować dwa razy dziennie. Kto decydują się na poważną siatkówkę, studia zostawia trochę obok.
Trenowałaś w Crvenej Zvezdzie w Belgradzie. Czemu tam, a nie w Partizanie?
– Wcześniej byłam w zespole Vizury. Byłam na kadrze juniorskiej i trener tej kadry zaprosił mnie właśnie do Crvenej Zvezdy. W ogóle cała moja rodzina kibicuje temu klubowi, więc gdy dostałam taką propozycję, to był „wow!”. Szłam grać w klubie, który był bliżej mojego serca.
Polska liga ma problem
Jak oceniasz polską ligę i zmiany, które w niej zachodzą ostatnio? Idzie ku dobremu, czy wręcz przeciwnie?
– Ostatnio widzę to tak, że idzie ku gorszemu. Poziom ligowy i tabela pokazuje, że mamy cztery zespoły i potem dopiero cała reszta. Jestem tu już dziewięć lat, a ten sezon jest wyjątkowo słaby, jeśli chodzi o poziom ligi. Brakuje jakości w zespołach z dołu tabeli. Przyczyną są na pewno problemy finansowe i brak sponsorów. To powoduje, że brakuje zawodniczek na wysokim poziomie. Sokół Mogilno grał play-off w maju i potem musiał budować zespół na ekstraklasę, gdy było już mało dziewczyn na rynku. Ich sezon musiał wyglądać tak, że walczą o utrzymanie, bo było zbyt późno. Brak sponsorów i pieniędzy jest jednak największą bolączką.
Coraz więcej młodych zawodniczek z Polski po skończeniu wieku juniorki wyjeżdża na studia do USA. Zaczyna więc brakować w lidze młodych zawodniczek z Polski.
– Też o tym słyszałam ostatnio. To samo dzieje się w Serbii, też sporo młodych zawodniczek wyjeżdża do USA by tam studiować i grać. Po czterech, pięciu latach mogą wrócić do Europy i grać tu, mając już wyższe wykształcenie zdobyte za granicą. To jest spory problem, jednak granie w siatkówkę kiedyś się kończy i trzeba myśleć o przyszłości. W USA można grać i studiować, w Serbii i Polsce jest to niezwykle trudne. Czasem też sporym problemem są wymagania młodych zawodniczek, które chcą od razu grać w topowych klubach i zarabiać ogromne pieniądze. Jeszcze nic nie osiągnęły i jest to trochę dziwne.
Co po zakończeniu kariery?
Mówisz, że granie się kiedyś kończy. Masz już pomysł na siebie po skończeniu kariery na boisku?
– Zawsze się widziałam w sporcie, jak skończę granie na pewno w sporcie zostanę. To studiowałam i tu zostanę, to jest moje środowisko i uważam, że mogę dużo jeszcze dać siatkówce, tak, jak ona mi dużo dała.
Czemu twoim zdaniem jest tak mało kobiet trenerów w siatkówce?
– Patrząc z perspektywy kobiet i siatkarki, która grała kilka lub kilkanaście lat, przeżyła wiele rzeczy, również negatywnych widzę, że dziewczyny dużo muszą przejść w życiu grając profesjonalnie w siatkówkę. Rozłąka z rodziną, związki na odległość – to wszystko jest męczące i jest powodem, że dziewczyny niekoniecznie chcą zostawać przy sporcie. Mam nadzieję, że to się zmieni, bo jako kobiety, które sporo w sporcie już przeżyły, możemy dużo dać tym młodym zawodniczkom, wchodzącym do dorosłej siatkówki.
Da się to pogodzić z założeniem rodziny, finansową niezależnością?
– Siatkarzom jest nieco łatwiej. Zmieniają kluby, jadą grać gdzie indziej i jeśli mają żonę i dzieci, one najczęściej jadą z nim. Kobietom jest dużo trudniej. Nie każdy mężczyzna akceptuje to, że kobieta zarabia więcej. Sport zawodowy, mimo że to zajęcie, które lubisz, możesz dzięki temu zarabiać, powoduje też wiele trudnych sytuacji życiowych.
Czyli sport ma mnóstwo plusów, ale też sporo minusów. Ryzykujesz własnym zdrowiem, trudniej zdobyć wykształcenie, założyć rodzinę…
– Tak, na pewno. Moim marzeniem zawsze było studiować i w Serbii zapisałam się na Uniwersytet. Ale jak wyjechałam za granicę, to musiałam studia przerwać i długo się to ciągnęło zanim skończyłam studia. Długi czas nie miałam wakacji, zawsze z moją koleżanką żartowałyśmy, kiedy pojedziemy w końcu nad morze – jak wygramy to, zagramy tam – zawsze siedziało nam w głowie, że musimy coś wygrać.
Pomóc doświadczeniem
Obecnie jesteś zawodniczką PGE Grot Budowlanych Łódź. Jak postrzegasz swoją rolę w tym zespole?
– Jestem najstarsza i najbardziej doświadczona w tym zespole. Dużo mogę pomóc tym dziewczynom, bo to młody zespół. Na mojej pozycji są młode dziewczyny, które jeszcze nie grały o coś. Paulina zeszły sezon miała bardzo fajny, zakończony medalem, ale inna presja jest na przykład w Lidze Mistrzyń. Mogę pomóc swoim doświadczeniem i tak widzę swoją rolę.
A ty o co grasz? Wygrałaś już i Puchar Polski, i mistrzostw Polski, grałaś w Lidze Mistrzyń, masz na swoim koncie medale mistrzostw świata i Europy, medal olimpijski. Co jeszcze chcesz osiągnąć?
– Ja gram po to, by wciąż bawić się siatkówką. W swojej głowie dogadałam już się ze sobą, że kiedyś skończę. Więc robię to, co lubię. Siatkówka dużo mi dała i codziennie z tą samą energią idę na trening, by być jeszcze lepszym. Moje ciało nieźle to wytrzymuje z czego bardzo się cieszę. Lubię wygrywać zawsze, chcę wygrywać. Cieszę się siatkówką.
Pojawił się kiedyś w twojej karierze jakiś moment zwątpienia czy zniechęcenia siatkówką?
– Nigdy. Były trudne momenty, ale nigdy się nie poddawałam. Zawsze chciałam robić to najlepiej jak umiem, nawet jak nie było wyników. Dla mnie sport był zawsze ważny i nauczył mnie, że muszę walczyć i nigdy się nie poddawać. Nawet jako dziecko, gdy gorzej szło w szkole, mama mówiła, że muszę zostać w domu, ja zawsze musiałam iść na trening. Skończę, gdy się dogadam sama ze sobą i to już jest blisko. Chcę skończyć zdrowa.
źródło: inf. własna