Piłkarze Widzewa wygrali sparing z Polonią Warszawa
Widzewiacy w hokejowym stylu wykorzystali przerwę reprezentacyjną, wygrywając mecz kontrolny z pierwszoligową Polonią Warszawa. Tym samym Żeljko Sopić, nowy trener czerwono-biało-czerwonych odnotował pierwsze, choć nieoficjalne zwycięstwo.
Mecz rozegrano w systemie znanym już z letnich i zimowych przygotowań, dzieląc go na cztery równe kwarty po 30 minut każda. Sztab szkoleniowy podzielił również zawodników, tak aby każdy zagrał mniej więcej w równym wymiarze minut. Łodzianie wyjechali do stolicy w godzinach porannych, a pierwszy gwizdek zabrzmiał o godz. 12:00. W składzie gości zabrakło jedynie Samuela Kozlovskiego, Nikodema Stachowicza i Hilarego Gonga, który doznał urazu w trakcie treningu i przez pewien czas będzie musiał unikać treningu kontaktowego.
40 minut bez bramek
Żeljko Sopić nie mógł być zadowolony z pierwszej kwarty w wykonaniu swoich nowych zawodników, co z czasem wyrażał werbalnie obserwując zawody z perspektywy ławki rezerwowych. Mecz przebiegał raczej chaotycznie, a najgroźniejszą i w zasadzie jedyną sytuację w tej części gry stworzył Fran Alvarez. Była w 13. minuta, kiedy Hiszpan przyspieszył w środku pola, balansem ciała zmylił przeciwników i posłał piłkę wprost do pustej bramki. Niestety, nim ta minęła linię, do siatki wpakował ją Said Hamulić. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie pozycja spalona, na której znajdował się napastnik. W efekcie bez gola pozostał Alvarez, Hamulić i co najważniejsze – Widzew.
Polonia skutecznie wybijała Widzewiaków z rytmu, a ci szukali drogi w pole karne skrzydłami. Raz po raz boczni pomocnicy posyłali dośrodkowania w „szesnastkę” gospodarzy, ale żadne z nich nie znalazło właściwego adresata. Tym sposobem pierwsze 30 minut gry minęło bez goli. Po przerwie mecz nieco się ożywił. Bardzo aktywny był Lirim Kastrati, który dobrze funkcjonował w defensywie, a w 33. minucie oddał groźny strzał na bramkę Adriana Sandacha, golkipera Polonii. Po czterech minutach ponownie uaktywnił się Alvarez. Fran zszedł z piłką do środka, wyłożył ją Hamuliciowi, ale ten uderzył wprost w bramkarza „Czarnych Koszul”.
Bramka Polonii i zupełnie inna jedenastka
Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 40. minucie, kiedy niefortunne wybicie Mateuszy Żyry trafiło pod nogi Nikity Wasina. Ukrainiec nie zmarnował prezentu i pokonał Rafała Gikiewicza. Po straconej bramce łodzianie starali się szybko wyrównać. Najpierw dobrej akcji Petera Therkildsena i Bartłomieja Pawłowskiego nie zwieńczył Hamulić. Bośniak był bliski wpisania się na listę strzelców w 49. minucie, ale znów na posterunku stanął bramkarz Polonii. Nim druga kwarta się zakończyła, przed niespodziewaną szansą stanął Therkildsen. Zagrał z rzutu wolnego ciętą wrzutkę i obił słupek Mateusza Kuchty, który w 45. minucie zmienił Adriana Sandacha. Dwie kwarty, 60 minut gry, wynik do przerwy? 1:0 dla Polonii.
Na kolejne 30 minut, zgodnie z planem, na boisku pojawiła się kompletnie nowa jedenastka. Głodni gry łodzianie szybko doprowadzili do remisu. W 63. minucie Jakub Łukowski ładnym uderzeniem z rzutu wolnego pokonał Kuchtę. Już chwilę później mógł wpisać się na listę strzelców po raz drugi, ale tym razem zabrakło mu precyzji. Bliski szczęścia był również Hubert Sobol. Napastnik wykorzystał błąd defensywy warszawiaków, ale jego podcinka została w ostatniej chwili wybita przez obrońcę.
W 68. minucie wydawało się, że los ponownie skarci gości. Polydefkis Volanakis sfaulował w polu karnym Łukasza Zjawińskiego, za co arbiter wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Michał Bajdur, ale jego strzał odbił się od słupka, a wynik pozostał bez zmian. Nieudana była również próba Kamila Cybulskiego w 73. minucie. Młodzieżowiec dynamicznym rajdem zszedł do środka z lewego skrzydła, oddał celny strzał, ale na posterunku był Kuchta. Ostatecznie, trzecią kwartę wygrał Widzew.
Zwycięska bramka po karnym w ostatniej minucie
Na ostatnie 30 minut na boisku pojawił się Mikołaj Biegański. Bramkarz miał okazję wykazać się już po chwili, broniąc pewnie celne uderzenie z rzutu wolnego. Akcja Polonii była raczej wyjątkiem, bo przez większość czasu łodzianie kontrolowali przebieg meczu. W 100. minucie ciężar gry wziął na siebie Fabio Nunes, wparowując w pole karne, ogrywając kilku rywali, ale jakimś cudem piłka po jego strzale nie wpadła do bramki, mimo rozpaczliwej próby dobicia jej przez Sobola.
Niewielkie grono widzów sparingu przy Konwiktorskiej nie mogło narzekać na nudę. Trener Sopić na końcowy kwadrans wpuścił na boisko Daniela Gryzio i Leona Madeja, zamykając swój „przegląd wojsk”. W 107. minucie główkował Paweł Kwiatkowski. Jego strzał poszybował wysoko nad poprzeczką. 120 sekund później na próbę z dystansu zdecydował Volanakis, ale efekt był podobny. Szczęścia szukał również Szymon Czyż i ponownie Sobol, ale oba te uderzenia były nieskuteczne.
Gdy wydawało się, że nic ciekawego nie wydarzy się już w piątkowym meczu kontrolnym, sędzia podyktował „jedenastkę” za zagranie ręką jednego z polonistów. Rzut karny na raty wykorzystał Hubert Sobol, a mecz pomiędzy Polonią Warszawa a Widzewem Łódź zakończył się wygraną gości 2:1. Wynik nie był jednak najważniejszy. Sparing przyniósł nowemu szkoleniowcowi czerwono-biało-czerwonych dużo materiału do analizy, a wszyscy zawodnicy mogli zwieńczyć mikrocykl wymagającą grą.
Polonia Warszawa – Widzew Łódź 1:2 (0:0, 1:0, 0:1,0:1)
⚽️ 1:0 Nikita Wasin (40′)
⚽️ 1:1 Jakub Łukowski (63′)
⚽️ 1:2 Sobol (120’+1 k.)
Widzew (I połowa): Gikiewicz – Żyro, Alvarez, Ibiza, Therkildsen, Pawłowski, Hanousek, Kerk, Kastrati, Sypek, Hamulic
Widzew (II połowa): Krzywański (91′ Biegański) – Kwiatkowski, Volanakis, da Silva, Grzejszczak, Nunes, Diliberto (106′ Madej), Czyż, Łukowski, Cybulski (106′ Gryzio), Sobol
źródło: widzew.com