Żużel

Orzeł Łódź znów bez pomysłu, bez planu i bez wyników

H. Skrzydlewska Orzeł Łódź od lat obraca się w dolnej części tabeli Metalkas 2. Ekstraligi. Czy w tym roku ponownie rzutem na taśmę utrzymają się na zapleczu PGE Ekstraligi? Jaki jest dalszy plan działania?

Zespół H. Skrzydlewska Orzeł Łódź to bardzo ciekawy przypadek. Gdy co roku patrzy się na skład Łódzkiego zespołu na papierze, nie wygląda to dobrze. Niemalże co roku typowani są oni do spadku z Metalkas 2. Ekstraligi. W najlepszym wypadku do uniknięcia go zajmując przy tym miejsce w dolnej części tabeli. Jednak fakty są takie, że od lat klub ten utrzymuje się na zapleczu PGE Ekstraligi. Jednak czy jest jakiś pomysł na Łódzkiego Orła? Czy na ten zespół istnieje jakaś wizja? Czy jest to tylko średnio funkcjonująca maszynka do zarabiania pieniędzy?

Co rok rzutem na taśmę

Sezon 2024. H. Skrzydlewska Orzeł Łódź kończy sezon w Metalkas 2. Ekstralidze żużlowej na szóstym miejscu. Plasuje się nad TEXOM Stalą Rzeszów i Wybrzeżem Gdańsk. Jednak w finałowej fazie sezonu nie wskórali nic. Sezon 2023 zakończyli tylko i wyłącznie nad zespołem z Poznania. Utrzymali się wtedy różnicą dwóch punktów. Sezon 2022, tutaj Łódzki klub zakończył sezon trzy punkty nad spadkowiczem. Ostatni sezon, w którym widmo spadku nie zaglądało przez okno do Orła Łódź to rok 2021. Wtedy z hukiem z zaplecza PGE Ekstraligi spadła Unia Tarnów, która zdobyła wtedy zaledwie trzy punkty. Od tamtej pory każdy następny sezon był gorszy lub identyczny.

Tragiczne wejście w sezon

Klub nie pozyskuje w okienkach transferowych wielkich gwiazd. Przeważnie do Łodzi przychodzą zawodnicy którzy, nie uzyskali na czas angażu w lepszych zespołach. Dochodzi do sytuacji, gdzie kontrakt otrzymuje, choćby Rune Holta tak jak miało to miejsce w sezonie 2023. Z całym szacunkiem dla zawodnika, ale na tamten moment nie był to człowiek, który byłby w stanie pociągnąć Orła w górę i wprowadzić go na wyższy poziom. Zresztą sytuacja w 2025 roku jest identyczna. Klub nie ma planu na transfery lub po prostu nie umie go zrealizować. Do zespołu dołączają między innymi: Andreas Lyager, którego pożegnała Abramczyk Polonia Bydgoszcz. Robert Chmiel, którego bydgoszczanie last minute zastąpili Szymonem Woźniakiem. Olivier Buszkiewicz, którego miejsce w Bydgoszczy zajął Kacper Andrzejewski. Vaclav Milik, który opuścił po słabym sezonie zespół z Krosna. W ostatniej chwili udało się dorwać jedyny konkretny transfer. Mikkel Andersen przyszedł z Betard Sparty Wrocław.

Na ten moment łódzki Orzeł ma za sobą dwa spotkania w Metalkas 2. Ekstralidze w tym roku. Oba wysoko przegrane. Najpierw Łodzianie polegli u siebie z Abramczyk Polonią Bydgoszcz. Następnie przegrali na wyjeździe w Poznaniu. W pierwszym meczu wynik ratować próbował Patryk Wojdyło. Jednak reszta drużyny pojechała bardzo słabo. Milik ledwo cztery punkty. Chmiel z Lyagerem po 7 punktów. Bartkowiak bez punktów tak samo, jak Mikkel Andersen. Następnie mecz w Poznaniu. Milik 6 punktów. Wojdyło, tym razem fatalnie, zaledwie jeden punkt. Chmiel z Andersenem po 7. Lyager ratuje honor, zdobywając 12 punktów. Juniorzy łącznie zdobyli 3 punkty. Chociaż wszystkie przywiózł Olivier Buszkiewicz.

Orzeł Łódź musi bić na alarm?

Przed Orłem Łódź najważniejszy mecz w tym sezonie. W trzeciej kolejce podejmą oni u siebie Unię Tarnów. Zespół z Tarnowa jako beniaminek z ogromną ilością problemów typowany jest przez wielu na spadek w tym roku. Jednak bądźmy szczerzy, jeśli z kimś Tarnów w tym roku ma wygrać na wyjeździe, to jest to Łódzki Orzeł. Dlatego podopieczni Janusz Ślączki muszą podejść do tego spotkania śmiertelnie poważnie i wygrać go na tyle wysoko, by wypracować komfortową zaliczkę przed rewanżem w Tarnowie. Wnioski są następujące, jeśli Łodzi potknie się noga z Tarnowem, to potknięcie może ich kosztować spadek.

Klub potrzebuje rewolucji i to natychmiast. Ponieważ jeśli teraz zabraknie im koncentracji, to mogą oni spaść do Krajowej Ligi Żużlowej. Co prawda dla większości klubów nie jest to jeszcze żaden wyrok. Natomiast dla klubu tak niestabilnego, jak Łódź, może to być początek końca. Łódzka MotoArena świeci pustkami przez większość sezonu. Mecze ligowe nie generują dużego zainteresowania nawet na zapleczu PGE Ekstraligi. Natomiast na najniższym poziomie, publiczność będzie jeszcze mniejsza. Pora się obudzić, bo za chwilę może być już za późno. Łódź nie może wiecznie zamiatać problemów pod dywan i liczyć, że za rok będzie lepiej. Ponieważ na ten moment nic na to nie wskazuje.

źródło: speedwaynews.pl

Bartosz Wencław

Podobne wiadomości

Copyright © 2025 Łódzki Portal Sportowy. Wszystkie prawa zastrzeżone
Wykonanie