Pozostałe dyscypliny

Wilki Łódzkie rozbite w stolicy przez Warsaw Eagles

Warsaw Eagles ostatni domowy mecz rundy zasadniczej rozegrali bezbłędnie. Na obiekcie Strefy Sportu w Warszawie wysoko pokonali Wilki Łódzkie, umacniając się na pozycji lidera grupy północnej. Stołeczny zespół zagwarantował sobie prawo organizacji meczu w fazie pucharowej na własnym obiekcie. Dla Wilków czwarta porażka może oznaczać brak awansu do play-off.

Trzy przyłożenia Orłów w pierwszej kwarcie

Początek meczu wyraźnie pokazał, że gospodarze celują w jak najszybsze zbudowanie przewagi i spokojną kontrolę meczu. Powrót Krzysztofa Nosowa zakończył się w okolicach 50 jarda, co dało im bardzo dobrą pozycję do zdobycia pierwszych punktów. Kilka akcji w wykonaniu: Bartosza Gnozy, Mateusza PonetyKornela Witkowskiego w mgnieniu oka przeniosło warszawian pod endzone gości. Tę sytuację wykorzystał Bartosz Gnoza i bez większych problemów wbiegł w pole punktowe. Podwyższenie za jeden punkt udanie wyegzekwował Filip Twardowski.

Wilki były bezradne. Łodzianie szybko zostali zmuszeni do odkopnięcia futbolówki, a rywale przeszli do powiększania przewagi. Bartosz Gnoza swoimi skutecznymi biegami doprowadził zespół Eagles do redzone. Gdy warszawianie byli wystarczająco blisko, sprytną ścieżką popisał się Krzysztof Nosow, który odebrał podanie od Jake’a Schimenza i bez problemu znalazł się w polu punktowym. Filip Twardowski ponownie okazał się bezbłędny i zaledwie po kilku minutach meczu Eagles prowadzili 14:0.

Po zdobyciu drugiego przyłożenia sytuacja się powtórzyła. Mimo, że Wilki zdołały zdobyć kilka jardów, nie byli w stanie wyjść z własnej połowy i szybko stracili piłkę. Orły z kolei kontynuowały budowanie przewagi i z marszu przeszli do ataku. Tym razem sporą zdobycz jardową uzyskał Jakub Kubacki, łapiąc podanie i umiejętnie uciekając na zewnątrz. Następnie, po kilku próbach o minimalnej zdobyczy, Kornel Witkowski urwał się prawą stroną, złapał podanie od Jake’a Schimenza i wbiegł w pole punktowe, zdobywając dla swojego zespołu trzecie przyłożenie. Kicker Filip Twardowski bezbłędnie trafił między słupy. Pierwszą kwartę gospodarze zakończyli wynikiem 21:0.

Ogromna przewaga gospodarzy do przerwy

Po zmianie stron obserwowaliśmy identyczny scenariusz meczu. Defensywa gospodarzy ani na moment nie pozwalała rozwinąć skrzydeł formacji ofensywnej Wilków. Przełom nastąpił, kiedy warszawianie odzyskali futbolówkę i byli tuż pod polem punktowym gości. Podanie rozgrywającego przechwycił Noel Graf, dając sygnał drużynie gości, że są jeszcze w stanie coś osiągnąć w tym meczu. Chwila euforii nie trwała długo, ponieważ już po chwili Adam Dobkowski wykonał sack na zawodniku Wilków w polu punktowym, wykonując safety i dopisując dwa punkty na konto Eagels.

Gospodarze narzucili ogromne tempo i po chwili zdobyli kolejne punkty. Jake Schimenz wypatrzył w środku pola Kornela Witkowskiego, posłał do niego szybką piłkę, a ten po jej opanowaniu pognał w pole punktowe. Podwyższenie za jeden punkt oczywiście było udane. Wyraźnie podrażnione Wilki próbowały jakkolwiek zaatakować połowę boiska rywali. Najpierw dobrym returnem popisał się Kajetan Grochowski, ustawiając piłkę na 50 jardzie. Chwilę później podanie złapał Antonius Hurd, przesuwając linię wznowienia wewnątrz 20 jarda. Wilkom nie udało się jednak zdobyć punktów z akcji. Próbowali wykonać field goal, lecz kopnięcie zostało zablokowane. Przed zejściem do szatni kolejne punkty na konto stołecznej drużyny wpisał Kornel Witkowski. Jake Schimenz posłał daleką bombę z okolic 40 jarda swojej połowy, a Witkowskiemu udało się złapać to podanie i pobiec do pola punktowego. Filip Twardowski udanie kopnął za jeden punkt. Na przerwę Eagels schodzili z prowadzeniem 37:0.

„Mercy rule” uratowało łodzian przed wyższą porazką

Wysoka przewaga oznaczała, że po przerwie czas nie będzie zatrzymywany, a mecz zakończy się bardzo szybko. Tak też się stało. Trzecia kwarta upłynęła pod znakiem posiadania piłki przez gospodarzy i kolejnego przyłożenia. Drugi raz w tym meczu Krzysztof Nosow wpisał się na listę punktujących, łapiąc podanie od Jana Wawrzyniaka, który zastąpił Jake’a w drugiej połowie. Bezbłędny Filip Twardowski trafił między słupy i warszawianie prowadzili 44:0. Ten wynik utrzymał się już do końca, a przez mercy rule, czas schodził z zegara w ekspresowym tempie, bardzo szybko kończąc mecz.

Wilki ostatni mecz rundy zasadniczej Polskiej Ligi Futbolu rozegrają 22 czerwca w Olsztynie z AZS UWM Lakers. Tylko wygrana przedłuży ich szanse na zajęcie 4. miejsca w grupie północnej i grę w play-off. Porażka zdecydowanie przekreśli szanse łodzian na grę w czołowej ósemce.

Warsaw Eagles – Wilki Łódzkie 44:0
(21:0, 16:0, 7:0, 0:0)

źródło: warsaweagles.com

Bartosz Wencław

Podobne wiadomości

Copyright © 2025 Łódzki Portal Sportowy. Wszystkie prawa zastrzeżone
Wykonanie