Lekkoatletyka

Rekord życiowy Maksymiliana Szweda na drużynowych ME

Piąte miejsce w rywalizacji na 400 metrów, a do tego pobity rekord życiowy. Łodzianin Maksymilian Szwed z biegu na bieg coraz bardziej zachwyca. Bardzo dobry wynik w Madrycie trzeba tym bardziej docenić, że Polak musiał radzić sobie na pierwszym, najmniej wygodnym torze. A po biegu powiedział wprost – gdyby organizatorzy ustawili go na wyższym torze, to padłaby kolejna granica.

Maksymilian Szwed był dla Polski nadzieją na bardzo pokaźny dorobek punktowy na Drużynowych Mistrzostwach Europy. Entuzjazm nieco opadł, gdy okazało się, że Polakowi przydzielono pierwszy tor – zdecydowanie najtrudniejszy dla 400-metrowców. 20-latek został ofiarą systemu, który… właściwie nie ma jasno określonych zasad.

Już przed biegiem jasne było zatem, że o miejsca w czołowej trójce z pierwszego toru będzie bardzo trudno. Szwed na metę dobiegł ostatecznie piąty, z kolejnym znakomitym wynikiem. 45.18 to jego nowy rekord życiowy na dystansie 400 metrów. – To był mój maks. Wiedziałem, że w tego typu starcie, jakim jest drużynówka, muszę dać z siebie wszystko, żeby zdobyć jak najwięcej punktów – mówił po biegu w rozmowie dla TVPSPORT.PL.

Wysokie miejsce, rekord życiowy – czego chcieć więcej? Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a Szwed doskonale ma świadomość, że jego możliwości sięgają dalej. Po biegu w Madrycie przyznał wprost – gdyby dane było mu startować z innego toru, to 45 sekund byłoby już przeszłością. – Oczywiście, że zszedłbym poniżej 45 sekund z innego toru. Było widać, że byłem najwolniejszy na pierwszych 100 metrach przez ten łuk. Myślę, że gdybym biegł chociaż na trzecim torze, to udałoby się złamać 45 sekund – powiedział.

Łodzianin ostatni był na pierwszym międzyczasie – po 50 metrach. Na ostatnią prostą wchodził na siódmym miejscu, z którego przesunął się o dwie pozycje. Dzięki jego startowi Polska dopisała na konto 11 punktów w klasyfikacji Drużynowych Mistrzostw Europy.

Szwed także odczuł trudy niezwykle wymagających warunków w stolicy Hiszpanii. 35 stopni celsjusza i bieganie w pełnym słońcu wdało się mu we znaki. – Jest bardzo ciężko, strasznie gorąco. Na bieżąco się chłodzę, nawadniam i przetrwałem to lepiej, niż zakładałem – spuentował.

źródło: sport.tvp.pl

Bartosz Wencław

Podobne wiadomości

Copyright © 2025 Łódzki Portal Sportowy. Wszystkie prawa zastrzeżone
Wykonanie