Trzeci sparing ŁKS-u, trzeci bez bramek
Po bezbramkowych remisach w sparingach z Radomiakiem Radom i Termalicą Nieciecza w trzecim meczu towarzyskim ŁKS zmierzył się ze Stalą Mielec. I znów nie potrafił strzelić bramki, chociaż trzeci raz jej też nie stracił. Trener Szymon Grabowski ma o czym myśleć jeśli chodzi o ofensywę i skuteczność swoich zawodników przed rozpoczęciem sezonu ligowego.
Spora przewaga łodzian, z której nic nie wynikało
W trzecim swoim sparingu przed sezonem podopieczni trenera Szymona Grabowskiego zmierzyli się w Woli Chorzelowskiej ze spadkowiczem z ekstraklasy, Stalą Mielec. W pierwszym kwadransie gry łodzianie zdominowali grę i niemal zamknęli rywali na ich własnej połowie. Stal broniła się całą drużyną i umiejętnie odpierała ataki ŁKS-u. Najlepszą sytuację biało-czerwono-biali mieli w 12. minucie meczu po… wrzucie piłki z autu. Futbolówka minęła kilku piłkarzy i dotarła w polu karnym do Fabiana Piaseckiego. Ten błyskawicznie się odwrócił i oddał strzał na bramkę, niestety niecelny.
Ełkaesiakom, którzy cały czas prowadzili grę, brakowało dokładności pod polem karnym Stali. Aktywny na lewej stronie boiska był Serhij Krykun, ale jego podania nie docierały niestety do graczy w polu karnym. Niewiele pracy w bramce ŁKS-u miał Łukasz Bomba, bowiem nieliczne kontrataki Stali były szybko rozbijane. W końcu jednak mielczanie przełamali impas i przeprowadzili kilka akcji ofensywnych, jednak nieskutecznych. Nawet kiedy Sadłocha wychodził w akcji sam na sam z Bombą, dał się dogonić i Adrian Jurkiewicz zdołał zablokować jego strzał.
Łodzianie cały czas dominowali w środku pola gry, łatwo podchodzili pod pole karne rywal. Tam jednak byli mocni niedokładni i zupełnie nieskuteczni. Nie potrafili sobie poradzić z obroną rywali, chociaż stwarzali sobie sytuacje. W samej końcówce pierwszej połowy do dobrze zagranej piłki przez Miłosza Szczepańskiego nie zdołał dojść Fabian Piasecki i Matys pewnie złapał piłkę.
Druga połowa wyrównana, łodzianie bili głową w mur
W przerwie trener Szymon Grabowski zdecydował się aż na pięć zmian, wprowadzając do gry m.in. drugiego napastnika Mateusza Lewandowskiego. Początek drugiej połowy był już bardziej wyrównany, a mielczanie odważniej wychodzili ze swojej połowy. W 59. minucie Mateusz Kupczak szybkim podaniem uruchomił Krykuna, ten wpadł w pole karne i zgrał piłkę do środka. Niestety, żaden z łodzian nie zdołał do niej dojść i obrońcy wybili piłkę, oddalając zagrożenie od własnej bramki. W 64. minucie Mateusz Wzięch po rzucie rożnym wygrał pojedynek główkowy. Piłka po jego strzale minęła jednak bramkę rywali o kilkadziesiąt centymetrów. Chwilę później groźnie na bramkę ŁKS-u strzelał z rzutu wolnego Natan Niedźwiedź, ale również minimalnie niecelnie.
W 79. minucie mielczanie byli bardzo bliscy zdobycia bramki po błędzie Łukasza Bomby. W zamieszaniu w polu bramkowym główka jednego z graczy Stali przeleciała jednak nad poprzeczką. Łodzianie również próbowali atakować, ale z dośrodkowań Antoniego Młynarczyka czy Mateusza Wzięcha nic nie wynikało. W 85. minucie Mateusz Lewandowski ni to strzelał, ni podawał, ale piłka przeszła obok słupka bramki Stali. Do końca już żaden z zespołów nie zagroził bramce przeciwnika i mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
ŁKS Łódź – Stal Mielec 0:0
ŁKS: Bomba – Jurkiewicz (46′ Gulen), Rudol (69′ Zając), Fałowski, Głowacki (69′ Książek) – Norlin (46′ Młynarczyk), Wysokiński (46′ Kupczak), Mokrzycki (46′ Hinokio), Krykun (61′ Wzięch), Szczepański (46′ Lewandowski) – Piasecki (56′ Terlecki)
źródło: inf. własna