Fatalna druga połowa meczu, ŁKS przegrał z Sokołem Łańcut
Koszykarze ŁKS-u Coolpack Łódź w Sport Arenie podejmowali drużynę Sokoła Łańcut. Po niezłej pierwszej połowie podopieczni Piotra Trepki prowadzili różnicą siedmiu punktów. Tego, co z łodzianami stało się po przerwie, trudno wytłumaczyć. Sokół robił na boisku co chciał, a bezradni ełkaesiacy przyglądali się świetnej grze rywali. Drużyna z Łańcuta wygrała wysoko 67:101 i miejsce w play-off powoli się łodzianom wymyka z rąk.
Do przerwy +7
Początek meczu był dość nerwowy i łodzianie po raz pierwszy trafili do kosza dopiero po dwóch minutach gry. Zespół gości miał niewielką przewagę, a gdy Filip Struski trafił z dystansu prowadzili już 11:6. Łodzianie zbyt często przegrywali zbiórki pod własną tablicą (8:13), ale gdy Alan Czujkowski i Marcin Tomaszewski trafili za trzy punkty, ŁKS wyszedł na prowadzenie. W koncówce pierwszej kwarty trafił jeszcze Czujkowski, ale w odpowiedzi Łukasz Kłaczek rzucił celnie z dystansu i było 20:18 dla gospodarzy.
Na początku drugiej kwarty z powodu kontuzji boisko musiał opuścić gracz Sokoła, Marcin Kowalczyk. Łodzianie mieli sporo problemów z zatrzymaniem Filipa Małgorzaciaka, szybko zebrali cztery przewinienia, a przyjezdni celnie wykonując rzuty wolne wyszli na prowadzenie 25:24. Gdy za dwa punkty trafił Alan Czujkowski i ŁKS prowadził 29:25, trener gości poprosił o przerwę. Po dwóch trafieniach Marcina Tomaszewskiego gospodarze mieli już 8 punktów przewagi, a rywale zaczęli się gubić i popełniać proste błędy. Spod kosza trafiał Oleksandr Antypov (37:28), trafiał również z dystansu. Gdy jednak po trafieniu z dystansu Filipa Struskiego przewaga ŁKS-u stopniała do 6 punktów, o przerwę poprosił trener Piotr Trepka. W końcówce zza linii 6,75 metra trafił jeszcze Nataniel Kolasiński, a na przerwę ełkasiacy schodzili prowadząc 48:41.

Po przerwie grał już tylko jeden zespół
Drugą połowę od celnej „trójki” rozpoczął Filip Struski, a przyjezdni błyskawicznie doprowadzili do remisu i wyszli na jednopunktowe prowadzenie. Łodzianie sprawiali wrażenie bezradnych i Trener Piotr Trepka przy wyniki 48:54 poprosił o przerwę. Przez pięć minut gry koszykarze ŁKS-u nie byli w stanie trafić do kosza rywali, tracąc przy tym aż… 19 punktów. W końcu z rzutu wolnego trafił Igor Urban i gospodarze przegrywali 49:60. Przy stanie 53:67 trener Trepka wykorzystał drugą przerwę. W końcówce tej kwarty nieco ożywienia w grę gospodarzy wniósł Szymon Pawlak. Nie zatarło to fatalnego wrażenia z tej kwarty, którą ŁKS przegrał 15:35 i na 10 minut przed końcem meczu Sokół prowadził 76:63.
W czwartej kwarcie nic się nie zmieniło. Goście byli cały czas skuteczni, świetnie bronili i powiększali przewagę. Łodzianie nie mogli znaleźć recepty na tak dobrze grający zespół Sokoła. W pewnym momencie przewaga przyjezdnych wzrosła już do 27 punktów (65:92), a pierwsze cztery minuty tej kwarty łodzianie przegrali 2:16. W końcówce koszykarze ŁKS-u sprawiali wrażenie, jakby czekali już na końcową syrenę. Przegrali wysoko i wyraźnie z Sokołem Łańcut , a zdobycie 100 punktów przez gości nagrodzone zostało brawami nawet przez kibiców ŁKS-u.

Najwięcej punktów dla łodzian w tym meczu zdobyli Oleksandr Antypov (16) oraz Alan Czujkowski (13). W zespole gości nie do zatrzymania byli Filip Struski (20 pkt.) oraz Biram Faye (21 pkt.)
ŁKS Coolpack Łódź – Muszynianka Sokół Łańcut 67:101
(20:18, 28:23, 15:35, 4:25)
ŁKS: Czujkowski (13), Kulon (7), Antypov (16), Karwowski (6), Urban (1) oraz Tomaszewski (7), Pawlak (4), Keller, Szwed, Kolasiński (11), Maćkowiak i Wojciechowski (2)
Zobacz również:
Galeria zdjęć z meczu ŁKS Coolpack Łódź – Sokół Łańcut
źródło: inf. własna