Gheorghe Cretu: Chcemy obronić siódmą pozycję w tabeli
Siatkarze PGE GiEK Skry Bełchatów przegrali przed własną publicznością 1:3 z Projektem Warszawa. – Oba zespoły znają się bardzo dobrze, świetnie spisują się w lidze i decyduje to, kto w danej chwili jest odważniejszy, kto w pewnych sytuacjach bardziej zaryzykuje i będzie napierał swoją grą – mówił po tym spotkaniu trener bełchatowian, Gheorghe Cretu.
Były wzloty i upadki
Pierwszego seta meczu w Bełchatowie wygrali siatkarze z Warszawy. W drugim górą byli już zawodnicy PGE GiEK Skry. – Po obu stronach były wzloty i upadki. Cały mecz opierał się na zagrywce i przyjęciu, obie drużyny wielokrotnie musiały atakować z wysokich piłek. Jeśli nawet piłka była na trzecim metrze obie drużyny w ataku wykorzystywały swoich środkowych. Obaj rozgrywający potrafią tak bardzo dobrze grać. Rywali trudno było jednak zatrzymać w tym meczu – przyznał po spotkaniu trener Gheorghe Cretu.
Na początku spotkania przyjezdni znacznie odskoczyli gospodarzom. Skra jednak odrobiła straty i… przegrała końcówkę seta. – Szkoda, że ten początek tak wyglądał. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Później fantastycznie wróciliśmy do gry i szkoda, że zmarnowaliśmy tę pracę w kilka minut. Tak naprawdę gra po obu stronach była otwarta, tak w pierwszym, jak i w czwartym secie – dodał szkoleniowiec Skry.
– Trudno tak od razu po meczu powiedzieć, czy jest jakiś element, który mógł przeważyć na naszą stronę. Ja mogę tylko przeprosić kolegów za trzeciego seta, bo nie powinienem tej zagrywki zepsuć, to był mój błąd. Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski po tak dobrym graniu, mamy materiał do obróbki. Przed nami ostatni mecz rundy zasadniczej w Częstochowie. Będziemy chcieli się zrewanżować za porażkę u siebie i potem już play-off, zobaczymy z kim – powiedział po meczu Łukasz Wiśniewski.

Nie kalkulują, chcą wygrać
Warszawianie do Bełchatowa przyjechali niemal prosto z meczu Ligi Mistrzów, który rozgrywali w Turcji. – Nie było widać po nich specjalnego zmęczenia. To lata grania tym systemem z europejskimi pucharami, każdy jest już przyzwyczajony do takie grania. Widać było, że chcieli się trochę odbudować po tej porażce w Turcji. Życzę im, by w „złotym secie” wygrali i awansowali do Final Four Ligi Mistrzów – przyznał środkowy bloku Skry.
Bełchatowianie w play-off mogą zagrać z Jastrzębskim Węglem, Projektem Warszawa lub Wartą Zawiercie. Z kim wolałby rywalizować trener Cretu? – Nie mogę wybrać. Wszystkie trzy zespoły to najlepsze drużyny w Europie. Ciągle są w grze o Final Four Ligi Mistrzów – kogo można wybrać z takiej grupy? Mają w składach super gwiazdy, wiedzieliśmy to od początku ligi. To dla nas motywacja i sytuacja „na plus” móc grać z takimi drużynami i próbować stworzyć coś z niemożliwego. Kończymy fazę zasadniczą w dobrych nastrojach, w meczu z Projektem widzieliśmy fajną grę – zaznaczył szkoleniowiec bełchatowian. – Nie kalkulujemy, bo to się zazwyczaj źle kończy. Wiemy, że możemy zając siódme lub ósme miejsce, zobaczymy, co się jeszcze wydarzy. My musimy wyciągnąć wnioski z ostatniego spotkania, by jeszcze poprawić małe niuanse – dodał Łukasz Wiśniewski.
W ostatniej kolejce Skra zmierzy się w Częstochowie z ósmy w tabeli Norwidem, nad którym ma dwa punkty przewagi. – Rozmawialiśmy z drużyną, że po awansie w tych dwóch ostatnich meczach musimy wykonać naszą pracę. Nie możemy teraz myśleć, kto będzie później naszym przeciwnikiem. Widzieliśmy już w sezonie, że wszystko się może zdarzyć. Musimy więc myśleć tylko o nas i naszej grze i walczyć, zdobywać punkty. Chcemy z chłopakami obronić tę siódmą pozycję w tabeli. To sprawa naszej ambicji. Oczywiście pamiętamy ten bolesny mecz z Norwidem z pierwszej rundy i nie jest ważne, co powiem przed nim, chłopcy podejdą do niego w pełni skoncentrowani – zapewnia Gheorghe Cretu.
źródło: inf. własna, Skra TV