Siatkówka

Gheorghe Cretu: Klub zakomunikował mi to na początku grudnia

PGE GiEK Skra Bełchatów w sezonie 2024/2025 zajęła siódme miejsce. – Na początku sezonu to wszystko, co działo się wokół naszej drużyny było szalone: cele, walka o medale, że musimy dotrzeć tu i tu. Dotrzeć gdzie? Budowaliśmy zespół w marcu i kwietniu. Zebraliśmy zespół w ostatnim momencie, starając się zbudować zespół na sezon, złapać fazę play-off bez martwienia się o przyszłość. Udało nam się to – powiedział w wywiadzie ze Strefą Siatkówki trener Gheorghe Cretu.

W tym sezonie PGE GiEK Skra wykonała plan minimum. Siódme miejsce to sukces, czy oczekiwania były większe?

Gheorghe Cretu: To od początku był cel na ten nasz pierwszy sezon i tu nie ma żadnych wątpliwości, co do jego wykonania. W sporcie jednak zawsze jest możliwość, by wywalczyć więcej, choć tak naprawdę nie byliśmy na pozycji faworytów.

Było blisko

W sezonie zagraliście z PGE Projektem cztery mecze, cztery razy przegraliście. Dlaczego? W co najmniej dwóch byliście bardzo blisko tych korzystniejszych wyników…

– Na pewno w niektórych momentach każdego meczu wpływ miał indywidualny poziom gry niektórych zawodników. Te siłowe umiejętności zdecydowały w tych momentach. Czasami w momentach, gdy gra całego zespołu zależała od czasu, jaki Projekt gra razem. My byliśmy zespołem, który był stworzony dopiero na koniec ubiegłego sezonu. Jeśli dobrze pamiętam, chłopaki z Warszawy w większości grali ze sobą od dwóch lub trzech lat. To zupełnie inny sposób myślenia i działania na boisku. Jeśli przychodzi do gry w bardzo istotnych momentach te zespoły mają łatwiej, mają za sobą już wiele takich sytuacji za sobą. I wtedy czasami mają więcej „do powiedzenia” niż zespół budowany na nowo.

Ten wasz ostatni mecz I tie-break były fantastyczne. Co się stało w tych ostatnich momentach?

– To jest siatkówka, wtedy może zadziać się wszystko. Możemy przytoczyć tu też mecz Resovii i Ziraatu – co stało się w pierwszym secie, a co w czwartym. Resovia zagrała jak dzieci w przedszkolu, a w pierwszym secie zagrali jak wielka drużyna, która była blisko wygranej. To jest właśnie siatkówka. Piłka lata od lewej do prawej, od prawej do lewej. Czasami o wygranej decydują czasem centymetry, milimetry. Mój zespół pokazał potencjał, że jest w stanie grać o więcej. Graliśmy z takimi zespołami jak Warta, Jastrzębski Węgiel, czy z innymi zespołami środka tabeli, w których pięciu, sześciu zawodników grało też w poprzednich sezonach. To jest sposób budowania zespołów i ważnych momentach widać tę różnicę.

Klub poinformował o decyzji w grudniu

Proste i ostatnie pytanie. Zostaje trener w PGE GiEK Skrze?

– Nie. To nie jest tajemnicą. Klub zakomunikował mi to na początku grudnia, że nie będziemy kontynuować tego projektu. I to wszystko. Jestem za długo w tym biznesie, by tracić energię na myślenie o tym w trakcie sezonu. Mój szef poinformował mnie o tym, że nie będę prowadzić drużyny i oczywiście na początku byłem przez chwilę zawiedziony. Ponieważ rozmowy były takie, że budujemy zespół na pierwszy sezon, a na kolejny idziemy wyżej. Następnie to się zmieniło. Ja kontynuowałem moją pracę, pchałem chłopaków do przodu, bo nie jest ważne, co się dzieje później, czy klub komunikuje mi koniec współpracy czy nie.

Weźmy przykład ZAKSY. ZAKSA też zakomunikowała mi w styczniu, że nie będziemy kontynuować współpracy. W lutym wygraliśmy Puchar Polski, w kwietniu mistrzostwo Polski, trzy tygodnie później Ligę Mistrzów. Możemy teraz zapytać, czy wykonywałem moją pracę do końca, czy nie. Tak powinien działać każdy trener i każdy zawodnik, czy członek sztabu. To jest biznes i powinniśmy szanować każdy klub. Jestem dumny, że mogłem być częścią tej wielkiej marki na arenie siatkarskiej.

Cały wywiad Olgi Chmielowskiej w serwisie Strefa Siatkówki – siatka.org

źródło: siatka.org

Bartosz Wencław

Podobne wiadomości

Copyright © 2025 Łódzki Portal Sportowy. Wszystkie prawa zastrzeżone
Wykonanie