Sporty walki

[WYWIAD TYGODNIA] Amelia Kostrzewa: Znaleźć równowagę pomiędzy pewnością siebie a pokorą

– W ringu jest bardzo ważne, by być pewnym siebie, pewnym tego, co się umie i wypracowało się na treningach. Trzeba wierzyć w siebie i swoje umiejętności, ale trzeba mieć w sobie dużo pokory. Znaleźć równowagę pomiędzy pewnością siebie a pokorą – mówi nam w WYWIADZIE TYGODNIA wielokrotna młodzieżowa mistrzyni Polski w boksie i kickboxingu Amelia Kostrzewa. Podopieczna trenera Grzegorza Golińskiego w ŁKS Łódź Boks jest tegoroczną maturzystką klasy wojskowej Zespołu Szkół Mundurowo Technicznych im. Armii Krajowej w Ostrowie.

Sport obecny w rodzinie od dziecka

Jak to się dzieje, że młoda dziewczyna zaczyna uprawiać boks? Jak to było w twoim przypadku?

Amelia Kostrzewa:Dużo zależy od rodziców. W moim życiu od dziecka sport był najważniejszy. Od szóstego roku życia pływałam, ale szkółka pływacka po siedmiu latach się rozpadła i szukałam czegoś nowego. Próbowałam koszykówki, siatkówki, piłki nożnej, unihokeja, hokeja, aż w końcu tata mnie przyprowadził do klubu bokserskiego. On też trochę boksował, znał się z trenerem i… ostatecznie poszło po jego myśli, bo mi się tu spodobało.

Dla rodziny, w której sport jest obecny, nie jest to nic dziwnego, że boksujesz. A jak reaguje dalsza rodzina i znajomi gdy słyszą, że uprawiasz boks?

– W rodzinie też mamy boksera, więc wszyscy to akceptują i mi kibicują. Dziewczyny też uprawiają sport. W całej rodzinie panuje przeświadczenie, że sport od dziecka powinien być obecny w życiu. Obojętnie jaki, byle by dziecku pasował. Koledzy i koleżanki zazwyczaj też uprawiają sport, a ci, którzy tego nie robią po prostu kibicują i nikt nie zawraca mnie z tej drogi. Widzą, że jestem z tym szczęśliwa i chcę to robić.

Znajomi czują respekt przed tobą?

– Myślę, że niektórzy tak. Nie bardzo to lubię, wole być traktowana normalnie. U chłopaków jest to normalnie przyjmowane, że ktoś uprawia sporty walki. Ale niektórzy jak słyszą, że kobieta i się bije, to już jest wielkie „wow”.

Dziewczyn w ringu jest coraz więcej

Dużo dziewczyn w Polsce uprawia boks?

– Teraz jest już nas sporo. W kickboxingu jest ich na pewno więcej. W boksie jest nas mniej więcej po osiem na każdą kategorię wagową, których jest siedem. Przybywa jednak dziewczyn, na kadrze ostatnio było nas ponad dwadzieścia, to jest już sporo. Świat się rozwija, w Internecie jest sporo wiadomości o boksie, galach walk, dziewczyny widzą, że można. Nie tylko trenować, ale też nauczyć się czegoś, co może im się przydać do własnej obrony. Znam dziewczyny, które przyszły, żeby się czegoś nauczyć i zostały, bo boks stał się ich pasją.

O czym się myśli przed walką wychodząc na ring? Widzisz sędziego, przeciwniczkę i co pojawia się w głowie?

– Najczęściej myślę o tym, jak bardzo chciałabym wygrać i tego, by trzymać się planu ustalonego z trenerem. Jest trochę stresu, ale to chwilowe, bo po pierwszym ciosie jest już pełne skupienie na walce i podpowiedziach trenera z narożnika.

Negatywne emocje nie pomagają

Zdarzają się negatywne emocje, gdy widzisz przeciwniczkę i chcesz jej po prostu wtłuc?

– Tak, zdarzają się takie sytuacje. To jednak nie pomaga, w tym sporcie trzeba mieć chłodną głowę i emocje trzeba wyłączyć. Przed walką powinno się wyrzucić to wszystko z głowy i nie myśleć o tym.

Czy w ringu zdarzają się jakieś nieczyste zagrywki?

– Tak, jest ich dużo. Na przykład ściąganie głowy, przepychanie, szarpanie, czasem podstawianie nogi. Niestety niedoświadczeni trenerzy czasem myślą, że można w ten sposób sobie pomóc i namawiają zawodników do takich. Tak już jest na świecie. Po takiej walce pozostaje jakiś niesmak, ale zawsze jest szacunek do każdego przeciwnika. Trzeba się nauczyć tak walczyć, by przeciwnik nie miał możliwości faulowania. Trzeba mieć szacunek i robić swoje.

Wiem, że poznałaś Julię Szeremetę. Co sądzisz o jej stylu walki, który jest nieco nietypowy?

– Tak, jest ciekawy, tym się wyróżnia i być może dzięki temu tyle osiągnęła. Pracuje mocno na treningach, trener Dylak też ją mocno wspiera. Julia jest w boksie już długo i ma spore doświadczenie. Jest dla nas pewnego rodzaju drogowskazem. Po zdobyciu medalu olimpijskiego dużo słyszałyśmy historii o jej młodości, o tym, że też była niesforna, ale pracuje mocno i dalej chce zdobyć trofea.

Ważny jest spokój trenera

Boks nie jest sportem dla grzecznych dziewczynek. Kim dla takiej zawodniczki powinien być trener? Jakie powinien mieć cechy?

– Powinien być spokojny, tak jak mój trener Grzegorz. Rzadko go można zobaczyć zdenerwowanego. Trener musi mieć doświadczenie, najlepiej, jak jest byłym zawodnikiem. Wtedy wie, czego zawodnik potrzebuje w danej chwili, przed walką lub po walce. Dla mnie ten spokój jest najważniejszy, bo u mnie gdy jest spokój, to jest też wygrana walka.

Mówiłaś wcześniej o kategoriach wagowych. Masa ciała ma duże znaczenie w boksie?

– Oczywiście ma, ale większe ma chyba wzrost. Można być wprawdzie niskim zawodnikiem i wygrywać, ale gdy się jest wyższym, łatwiej utrzymać dystans, ma się niewielką przewagę. Ja bym chciała być jeszcze trochę wyższa, jednak muszę sobie radzić i układać taktykę pod rywalki tak, by walczyć bardziej w półdystansie.

Utrzymanie odpowiedniej wagi wymaga wielu wyrzeczeń? Jak udaje ci się utrzymać dietę?

– To jest trudne dla każdego zawodnika. Ja mam swoją lekarkę, która jest nie tylko dietetyczką, ale ogólnie dba o moje zdrowie. Mam rozpiskę, co mam jeść i to jem, piję dużo wody. Trzeba odstawić słodycze, z czym mam trochę problem, bo uwielbiam czekoladę. Formę robi się przez trzy, może cztery miesiące przed zawodami, więc jest to czas pełen wyrzeczeń. Potem jest czas na regenerację, można zjeść coś niezdrowego. Czasem w trakcie przygotowań też można sobie na coś pozwolić, żeby nie zwariować, ale utrzymanie diety jest trudne.

Celem igrzyska olimpijskie

Sporo czasu zajmują ci treningi, wyjazdy na zawody, do tego szkoła, wyrzeczenia. Jak dużą trzeba mieć motywację, by to wszystko wytrzymać?

– Oj dużą, nawet nie jestem w stanie tego opisać. Trzeba po prostu kochać to, co się robi. Gdybym nie była w tym całą sobą, to byłoby ciężko. Czasem brakuje sił, są inne rzeczy na głowie, ale trzeba przyjść i zrobić swoje.

Masz jakiś swój cel, do którego dążysz?

– Tak, udział w igrzyskach olimpijskich. W boksie albo kickboxingu, to są dwie dyscypliny, które trenuje. W obu czuje się bardzo dobrze, nie chcę wybierać. Wolę rozwijać się w obu, niż wybierać jedną, Osiągnięcia są podobne.

Czy to jest drogi sport, jeśli chodzi o sprzęt potrzebny do treningów i na zawody?

– Rękawica wystarczają średnio na cztery, może pięć miesięcy. Nowe kosztują ok. 400 złotych, oczywiście są też lepsze i gorsze. Sprzęt jednak nie daje przewagi, musi być wytrzymały i pasować zawodnikowi.

Notorycznie obity nos

Jakie kontuzje najczęsciej przytrafiają się w tym sporcie?

– Urazów jest sporo, często są to zwichnięcia kostki, naderwane lub naciągnięte mięśnie. W boksie sporo obrywa głowa, nos mam obity cały czas. Przy mocnych i intensywnych treningach kontuzje są bardzo częste. Ważna jest regeneracja, bez niej kontuzje przytrafiają się częściej.

Jesteś teraz przed maturą? To duży stres dla ciebie, czy też podchodzisz do niej jak do kolejnej walki, którą trzeba wygrać?

– Podchodzę do tego spokojnie. Uczę się, mam nadzieję, że zdam, by mieć wykształcenie średnie i dalej poświęcić się dla sportu. Nie czuję stresu, więcej denerwuję się czasem na zawodach, niż przed maturą.

Gdzie widzisz się za pięć lub dziesięć lat jeśli chodzi o sport?

– Widzę się dalej jako zawodniczka. Chciałabym sięgnąć po mistrzostwo świata w boksie. Chciałabym w tym sporcie zdobywać najwyższe szczyty. Może też mieć swojego zawodnika, z którym mogłabym się dzielić doświadczeniem. Za rok lub dwa chciałabym zrobić też kurs trenerski. Chciałabym dalej tworzyć historię tego klubu i chciałabym, by miał ciągłość. Chciałabym, by wypłynął trochę na szersze wody.

Przywiązanie do klubu jest ważne

Przywiązanie dla klubu jest dla ciebie bardzo istotne?

– Tak, jest bardzo ważne. Nie wyobrażam sobie zmiany klubu, nie potrafię zrozumieć, jak zaczynając w takim klubie i będąc z nim związanym można myśleć o zmianie. Ja nie narzekam na swoją sytuację życiową i rodzinną, więc w mojej sytuacji nawet o tym nie myślę. Mam bardzo dobrego trenera, jest mi tu dobrze, jestem związana z Łodzią.

Jakie jest twoje zdanie o walkach dla pieniędzy, tych wszystkich galach bokserskich czy MMA i im podobnych?

– Jeśli sportowiec uważa, że osiągnął już wszystko w swoim sporcie i chce zarobić, to niech idzie i tam walczy. Raczej walczą tam ludzie, którzy nie planują już powrotu do rywalizacji sportowej. Ja czasem oglądam takie rzeczy w telewizji. Czasem też boks i kickboxing, a nawet wrestling, jak mam więcej czasu.

Pomaga praca z psychologiem

Jak ważna w tym sporcie jest pewność siebie?

– W ringu jest bardzo ważne, by być pewnym siebie, pewnym tego, co się umie i wypracowało się na treningach. Trzeba wierzyć w siebie i swoje umiejętności, ale trzeba mieć w sobie dużo pokory. Znaleźć równowagę pomiędzy pewnością siebie a pokorą.

I jak ci się udaje znaleźć taką równowagę?

– Dzięki pracy z psychologiem. Pracujemy ostatnio intensywnie. Chcąc zdobywać tytuły trzeba mieć wszystko poukładane, radzić sobie z emocjami i praca z psychologiem bardzo w tym pomaga. Gdy mam bałagan w głowie i w życiu, to jest dużo trudniej. Zwłaszcza, gdy ma się dużo na głowie – szkołę, treningi, inne rzeczy. Gdy w życiu wszystko jest ułożone, to potem w ringu mam większy spokój.

źródło: inf. własna

Bartosz Wencław

Podobne wiadomości

Copyright © 2025 Łódzki Portal Sportowy. Wszystkie prawa zastrzeżone
Wykonanie