Marcin Chudzik: Nie chcemy iść na wojnę, a postawić na dialog
– Nie ukrywamy, że po rotacji na stanowisku prezesa CEV widać lekkie ożywienie, entuzjazm i nowe pomysły. Jako stowarzyszenie chcemy się przyglądać i współpracować, by było to korzystniejsze. Nie chcemy iść na wojnę, a postawić na dialog. Liczymy na zmiany, by Liga Mistrzów i Mistrzyń stały się produktami atrakcyjniejszymi – mówi na łamach portalu sport.tvp.pl prezes PGE Grot Budowlanych Łódź Marcin Chudzik na temat celów istnienia Europejskiego Stowarzyszenia Klubów Siatkówki Kobiet.
Niezadowolenia z działań CEV
Na początku maja w Stambule powstała nowa organizacja, Europejskie Stowarzyszenie Klubów Siatkówki Kobiet. Pana klub – Grot Budowlani Łódź – jest w nim zrzeszony. Kiedy pojawiła się pierwsza myśl, żeby coś takiego stworzyć?
Marcin Chudzik: – Rozmowy prowadzone były już od ponad roku. Inicjatywa wyszła od Aldo Fumagalli, który następnie został prezesem WEVCA.
Jeżeli siada się do rozmów, to musi być do nich temat. Co było tego bezpośrednią przyczyną?
– Przede wszystkim niezadowolenie z działań CEV odnośnie do Ligi Mistrzów i Mistrzyń. W naszym przypadku zrzeszyły się kluby żeńskie, ale z tego, co wiem, podobne rozmowy prowadzą również męskie kluby. Wszyscy wiemy jak to wygląda. To prestiżowe rozgrywki, jednak finansowo się do nich dokłada. Chodziło nam o to, by znaleźć platformę do rozmowy o zwiększeniu działań marketingowych i o dystrybucji praw telewizyjnych. Nie nastawiamy się na to, że pójdziemy od razu w stronę piłki nożnej, ale czerpać chcemy chociażby od koszykówki, hokeja czy piłki ręcznej, w których rozgrywki europejskie są lepiej zorganizowane.
Czy w którymś z sezonów, kiedy Grot Budowlani Łódź brali udział w zmaganiach Ligi Mistrzyń, udało się finansowo wyjść na czysto, czy za każdym razem dokładaliście?
– Za każdym razem się dokłada. Niemniej trzeba też zaznaczyć, że w ostatnich dwóch sezonach, kiedy dostawaliśmy pomoc z „Programu Mistrzów” z Polskiej Organizacji Turystycznej, wychodziło się prawie na zero. To naprawdę duża pomoc, która – co warto zaznaczyć – jest większa niż pieniądze, które otrzymujemy z CEV. To bardzo dobry program, który niezwykle pomaga drużynom z mniej dochodowych sportów w braniu udziału w międzynarodowych rozgrywkach. Bez niego uczestnictwo nie bilansuje się w żaden sposób.
CEV powinien iść drogą PLS
Wróćmy w takim razie do tego, o czym pan wspomniał, czyli o założeniach, które chcecie zrealizować – przede wszystkim marketingowo. W czym widzi pan jako prezes klubu największe pole do tego, żeby poprawić się w Europie?
– CEV powinien iść drogą trochę Polskiej Ligi Siatkówki, zobaczyć jak to się robi i od strony marketingowej, i od strony praw telewizyjnych. Ten trend należy w Europie rozwijać. Myślę, że potencjał siatkówki jest bardzo duży, ale mocno niewykorzystany. Jeśli widać, że kluby chcą i są w stanie w tym pomóc zwiększając nacisk marketingowy, to dlaczego z tego nie skorzystać? Uważam, że jest duże pole popisu, ale trzeba się wziąć do pracy.
Kwestia praw telewizyjnych?
– Równie istotna. W piłce nożnej główne kwoty, które zasilają konta klubów, są z praw telewizyjnych, nie od sponsorów. Obecnie wszystkie prawa telewizyjne są w rękach CEV, który dystrybuuje je na swój sposób, kluby nic z tego nie otrzymują poza kwotami za wygrane mecze. Co ciekawe, to polska telewizja jest największym płatnikiem Europejskiej Federacji Siatkarskiej.
Cały wywiad Sary Kalisz w serwisie sport.tvp.pl
źródło: sport.tvp.pl