Co z tym Orłem? Oczekiwania były większe, jest jak zawsze
Fatalnie wygląda sytuacja H. Skrzydlewska Orła Łódź w tabeli Metalkas 2. Ekstraligi. Po sześciu rozegranych meczach zajmuje przedostatnie miejsce, z zaledwie dwoma punktami na koncie. Wkrótce z fatalnej, może się zamienić w naprawdę katastrofalną, bo znajdująca się za ich plecami Unia Tarnów, na razie odjechała tylko trzy spotkania.
Łodzianie odnieśli dotychczas w lidze jedno zwycięstwo, pokonując u siebie 55:35 właśnie tarnowian. Było to jednak dokładnie miesiąc temu. Wówczas Unia wyglądała jednak znacznie słabiej niż obecnie. Teraz tarnowianie, którzy w końcu mogą już trenować i rozgrywać mecze na własnym obiekcie, urośli w siłę. W minionym tygodniu omal nie sprawili sensacji i nie pokonali w zaległym meczu Texom Stali Rzeszów. Po zaciętej walce przegrali 43:47.
Trener chwali Chmiela i Wojdyło
Łodzianie zaś, na ekstremalnie trudnym (po opadach deszczu), własnym torze, przegrali w niedzielę 41:46 z Cellfast Wilkami Krosno. — Na pewno nie jest nam wesoło. Trenujemy, pracujemy, żeby wyciągnąć z tych zawodników jak najwięcej. Nasza sytuacja w tabeli na pewno jest bardzo ciężka, ale nie poddajemy się, walczymy do końca — zapewnił w Kolegium Żużlowym na kanale You Tube Canal+ Sport, trener łodzian, Janusz Ślączka.
Szkoleniowiec Orła po niedzielnym meczu mógł być zadowolony z postawy tylko dwóch zawodników: Roberta Chmiela i Patryka Wojdyło. Pierwszy zdobył 12 punktów i bonus, a drugi 11 „oczek” i 2 bonusy. — Robert bardzo ciężko pracuje i się rozwija. Na pewno z meczu na mecz czuje się pewniej. Jest w nim duży potencjał. Z pewnością pokaże jeszcze, na co go stać — skomplementował Chmiela.
Ślączka pochwalił też Wojdyło: — Potencjał ma bardzo duży. Bardzo ciężko pracuje. Chce jeździć wszędzie. W każdej lidze chce się pokazać jak najlepiej. W tym roku zmienił tunera, ma też inne silniki, więc jest kwestia ich dostrojenia. Nie w każdym meczu trafiał z ustawieniami. To jest na tę chwilę największy jego problem — zdradził szkoleniowiec.
Andersen wsadzony na minę
Trenerowi Orła oberwało się nieco od kibiców za szybkie odstawienie od meczu Mateusza Bartkowiaka na rzecz Mikkela Andersena. Polski zawodnik już na gorąco, w trakcie meczu, nie krył swojego niezadowolenia z tego faktu. W poprzednim spotkaniu, w Rzeszowie, wypadł bardzo przyzwoicie (4 pkt i 2 bonusy w 4 startach) i liczył na więcej. Tymczasem Ślączka w spotkaniu z Wilkami, zrezygnował z niego po jednym wyścigu. – Trzeba też popatrzeć na jazdę jednego zawodnika i drugiego. Trzeba zobaczyć, jak Mateusz czuł się na tym torze i jak jechał na początku. Mikkel lepiej wyglądał, dlatego jechał dalej, chociaż punktów nie było — wyjaśnił szkoleniowiec.
— U mnie na treningu nie ma Grand Prix. Na treningu [przed meczem z Wilkami] lepiej wyglądał Andersen, ale że Mateusz dobrze wypadł w Rzeszowie, dlatego pojechał od pierwszego biegu. Nie ma nikt gwarancji, że pojedzie dwa biegi, trzy czy pięć. Trzeba patrzeć kto jak się prezentuje. Ktoś może przegrać, ale z jakiegoś powodu. Jeśli zaś ktoś źle się czuje na mokrym torze, to po co go dalej wstawiać?
Polski zawodnik U24 został wsadzony nieco na minę. Jedyny bieg, w którym pojechał, miał bardzo silną obsadę. W parze z Andreasem Lyagerem przyszło mu zmierzyć się z liderami gości: Tobiaszem Musielakiem i Dimitri Berge. — Zgadza się, ale jeżeli się ktoś czuje słabo na mokrym, przyczepnym torze, to po co też dalej ma jechać. Dlatego zrobiłem zmianę — bronił swej decyzji Ślączka.
W 7. kolejce Metalkas 2. Ekstraligi łodzianie będą mieli niewielkie szanse na poprawę swojej sytuacji. Wybierają się do Leszna na mecz z liderem, Fogo Unią (15 czerwca o godz. 14:00).

źródło: przegladsportowy.onet.pl