Orzeł przegrywa mecz za meczem, sobota ma być przełamaniem
– Mimo że niedziela bolała, trzeba było się otrząsnąć, porozmawiać i kontynuować przygotowania zgodnie z planem – mówi Jan Konikiewicz, dyrektor zarządzający H. Skrzydlewska Orzeł Łódź. – W sobotę chcemy pojechać dużo lepiej i wreszcie przełamać tę złą passę – dodał trener Janusz Ślączka.
W sobotę chcą przełamać złą passę
– Przygotowujemy się do sobotniego meczu. Planujemy trening z całą drużyną po to, żeby pojeździć, posprawdzać ustawienia, jak najlepiej się przygotować – powiedział trener Janusz Ślączka. – Wiadomo, że przeciwnik jest mocny, dlatego musimy być gotowi na sto procent. Oczekiwania wobec Orła były zdecydowanie wyższe. Ale jesteśmy tam, gdzie jesteśmy i musimy robić wszystko, żeby nie zawieść kibiców. W sobotę chcemy pojechać dużo lepiej i wreszcie przełamać tę złą passę – dodał.
– Taka porażka jak ostatnio zawsze boli. Nie mieliśmy zawodnika do wykorzystania jako rezerwy taktycznej, więc dałem wszystkim pojeździć – po to, żeby mogli porównać swoje ustawienia, sprawdzić sprzęt. Może trzeba coś zmienić w silnikach. Zawodnicy cały czas pracują – w niedzielę był mecz w Lesznie, poniedziałek i wtorek – starty w Szwecji, środa – Dania i Czechy i młodzieżówka. Dlatego dopiero w czwartek wszyscy się zebraliśmy, żeby potrenować i przygotować się jak najlepiej – mówił Janusz Ślączka.
Trener w odpowiedzi na pytanie o dołączenie do drużyny nowych zawodników odpowiedział: – Szansa jest zawsze, ale na ten moment jedziemy tym składem, który mamy. Robimy wszystko, by jak najlepiej przygotować obecnych zawodników do meczu.
Dyrektor sportowy wierzy we wszystkie wygrane na własnym torze i…
O sytuacji drużyny wypowiedział się również dyrektor zarządzający Jan Konikiewicz. – Nie ma co się oszukiwać, jesteśmy między dwoma bardzo trudnymi meczami. Wynik w Lesznie, choć bolesny, nie był dla nas dużym zaskoczeniem. Zabrakło woli walki – w kilku wyścigach oddaliśmy punkty zupełnie za darmo i to nie powinno się zdarzyć. Chodzi nam głównie o motywację, o sportową złość. Ale też muszę zaznaczyć, że przed tym dwumeczem skupialiśmy się głównie na sobotnim spotkaniu. Mimo że niedziela bolała, trzeba było się otrząsnąć, porozmawiać i kontynuować przygotowania zgodnie z planem – powiedział.
– Mamy zaplanowaną specjalną jednostkę treningową na czwartek – będzie miała nieco inny format, inny styl i inne wsparcie techniczne niż zwykle. Realizujemy plan, który ustaliliśmy dwa tygodnie temu. Rywal jest mocny, jest w formie – ale nie zamierzamy się poddawać. Nie ma takiej możliwości. W drużynie dużo się zmieniło – zarówno w sztabie szkoleniowym, jak i w relacjach z zawodnikami. Te rozmowy i wymiana uwag są teraz na zupełnie innym poziomie niż na początku sezonu. Pozostaje trzymać kciuki. Wierzę, że w sobotę damy dobre widowisko. Nadal twierdzę, że jesteśmy w stanie wygrać wszystkie mecze domowe do końca sezonu – zapewnił Jan Konikiewicz.
… żartuje o play-off
– Dwa tygodnie temu postawiliśmy sobie za cel, że tym bodźcem będzie właśnie sobotni mecz i tego się trzymamy. Jeśli to nie zadziała, wtedy trzeba będzie podjąć inne decyzje, przeanalizować sytuację na nowo, ale na ten moment mamy konkretny plan, który wdrażamy od kilkunastu dni. Liczę, że w sobotę zobaczymy na torze walecznego Orła – drużynę, która jedzie na torze pasującym wszystkim zawodnikom. Chcemy zaskoczyć rywala i nie oddać żadnego biegu za darmo – mówił dyrektor zarządzający klubu.
– To wszystko, co możemy teraz zrobić. Jeśli przegramy minimalnie, ale zawodnicy dadzą z siebie wszystko – to będzie w porządku. Nie chcemy powtórki z Ostrowa, gdzie po kilku biegach mecz został oddany bez walki. Mam nadzieję, że to był ostatni taki przypadek w tym sezonie – przyznał Jan Konikiewicz. – Wierzę, że w sobotę się podniesiemy. Czy wygramy – to zależy od morale zawodników. Przed nami jeszcze kilka meczów u siebie, a i tak o wszystkim prawdopodobnie zdecydują play-down. Choć, powiem półżartem – jeśli wszystko pójdzie dobrze, to może jeszcze powalczymy o play-off – dodał.
źródło: inf. własna, lodzkizuzel.pl