Żużel

Janusz Ślączka: Jan Konikiewicz nie jest zbawcą żużla w Łodzi

Janusz Ślączka kontratakuje i ostro odpowiada na zarzuty dyrektora Orła Łódź Jana Konikiewicza. – Zalaniem toru podczas ostatniego meczu oszukali mnie, zawodników i kibiców. Mogło dojść do katastrofy – przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty. – Formalnie nadal pełnię obowiązki, bo nie dostałem wypowiedzenia – dodaje Ślączka.

Mogło dojść do katastrofy

– Jan Konikiewicz chciał być w Orle wszystkim. Zastanawiam się zatem, po co ja tam byłem. Nie jest w sztabie szkoleniowym, a chce robić zmiany. Zna się na torze i chyba prawie na wszystkim. Brakuje mu kasku, motocykla, może kombinezonu Bartosza Zmarzlika i będzie nawet zdobywać punkty – stwierdził Janusz Ślączka, potwierdzając tym samym, że jego relacje z dyrektorem zarządzającym już od dłuższego czasu były fatalne.

Były trener Orła wprost powiedział, że jego zdaniem za problemy z torem podczas meczu z Texom Stalą odpowiedzialny był Maciej Jąder. Zwracam tylko uwagę, że na poniedziałkowej konferencji Jan Konikiewicz nie wiedział, kto polewał tor. W środę już wiedział. To pokazuje, że coś jest nie tak. Prawda jest taka, że zalaniem tego toru podczas ostatniego meczu oszukali mnie, zawodników i kibiców. Mogło dojść do katastrofy, bo były dwa poważne wypadki Andreasa Lyagera i Patryka Wojdyło. To mogło pogrążyć zespół.

Jeśli ktoś robi na złość drużynie i klubowi, a za dwa dni zostaje trenerem, to wydaje mi się, że ta osoba nie robiła tego sama. To wyszło gdzieś indziej. Maciej Jąder siedział w polewaczce, a ja w obecności sędziego i komisarza wskazywałem, jak ma lać wodę. Mówiłem, żeby polewać miejsca, które są w słońcu, a te zacienione w mniejszym stopniu. Oni zalali jednak cały tor, co przyczyniło się do przegranej i kontuzji Patryka Wojdyło – wyjaśnił Ślączka.

Nie dostał wypowiedzenia, kontrakt obowiązuje

Zarzutem wobec Ślączki było między innymi również to, że wraz z toromistrzem nie stawił się na spotkaniu w sprawie przygotowania łódzkiego toru. Szkoleniowiec jednak temu zaprzeczył i podkreślił, że nie został o nim poinformowany. Za nieprawdę uznał również stwierdzenie Konikiewicza, że przed meczem w Krośnie nie był zainteresowany organizacją treningu na innym obiekcie. – Jan Konikiewicz nie jest zbawcą żużla w Łodzi. Stawia mi zarzuty, a wydaje mi się, że sam ma większe. Na razie nic więcej nie powiem, ale może czas pokaże – zaznaczył Ślączka.

Co ciekawe, Ślączka wywiadu w magazynie PGE Ekstraligi udzielał w klubowym stroju Orła. – Dowiedziałem się z mediów, że nie prowadzę drużyny, ale formalnie nadal pełnię obowiązki, bo nie dostałem wypowiedzenia. Kontrakt obowiązuje do 30 listopada. Jestem też zaproszony na wtorek do Witolda Skrzydlewskiego na rozmowę – odpowiedział trener, ale później dodał, że na powrót do pracy w Orle nie ma już raczej szans.

Ślączka dodał również, że nie żałuje wywiadu, którego jeszcze podczas meczu udzielił telewizji Canal+. To właśnie wtedy wskazał, że ktoś popełnił błąd w przygotowaniu toru. Później nie brakowało głosów, że to właśnie ta rozmowa była jedną z przyczyn zakończenia z nim współpracy. – Teraz już wiadomo, że tor zalał Maciej Jąder. Ja broniłem siebie, bo mogłem zostać zawieszony. Nie mogę odpowiadać za kogoś i za polecenia, których nie wydawałem. Gdybym podjął złą decyzję, to na pewno wziąłbym odpowiedzialność. Maciej Jąder polewał tor już podczas wcześniejszych meczów i wychodziło mu to nieźle. Miałem zatem do niego jakieś zaufanie. Stało się jednak tak, a nie inaczej – podsumował Ślączka.

źródło: sportowefakty.pl

Bartosz Wencław

Podobne wiadomości

Copyright © 2025 Łódzki Portal Sportowy. Wszystkie prawa zastrzeżone
Wykonanie