Hokej na trawie

[WYWIAD TYGODNIA] Anna Gabara: Jeszcze nie wszystko wygrałam

Jest wielokrotną medalistką mistrzostw Polski, niedawno z drużyną Startu Brzeziny sięgnęła po kolejny tytuł mistrzowski. Oprócz tego jest halową mistrzynią świata w hokeju na trawie. Mimo tego motywacji jej nie brakuje. – Na pewno motywacją jest bycie lepszym od siebie z dnia na dzień. Nigdy nie zagra się meczu perfekcyjnie, ale zawsze może być jakiś postęp. Motywacją jest też dla mnie drużyna. Widząc, jak dziewczyny trenują, to ja również chce dawać z siebie wszystko – mówi nam w WYWIADZIE TYGODNIA Anna Gabara, bramkarka reprezentacji Polski kobiet w hokeju na trawie i zawodniczka mistrzyń Polski, Startu Brzeziny.

Czy miejsce twojego urodzenia determinowało dyscyplinę sportu, którą uprawiasz?

Anna Gabara:Myślę, że tak. Brzeziny to małe miasteczko i od zawsze tu się mówi, że chłopcy stąd grają w piłkę nożną, a dziewczynki w hokeja. Jak miałam 7-8 lat mama bardzo chciała mnie i moją siostrę zapisać na jakiś sport. My też byłyśmy wówczas bardzo aktywne, poszłyśmy na trening hokeja i tak zostało. Nie wiedziałam wtedy o hokeju nic, siostra mi nawet powiedziała, że będziemy piłeczką trafiać do dziurki w ziemi, Okazało się, że jednak to nie był golf. Byłam ciekawym dzieckiem. Pamiętam swój pierwszy trening, było na nim chyba 50 osób. Po dziesięciu latach wspominając, zostały nas trzy – ja, moja siostra i jeszcze jedna koleżanka.

Pięćdziesięcioro dzieci na treningu w małych Brzezinach to bardzo dużo. Skąd was się tam tyle wzięło?

– Nie wiem, jak to teraz wygląda w Brzezinach, bo już od ponad 10 lat tam nie mieszkam. Na pewno dzieci szukają na poziomie szkolnym aktywności, a hokej i piłka nożna to dla nich jedyne chyba możliwości. Jak ktoś chce uprawiać inny sport, to raczej szuka go poza Brzezinami, bardzo blisko jest do Łodzi. Wiele osób do szkoły średniej idzie już do innego miasta.

Jeśli nie mieszkasz na miejscu, jak godzisz grę w Starcie Brzeziny i mieszkanie gdzie indziej?

– Jest z tym trochę problem. Przez osiem lat mieszkałam w Poznaniu, wyprowadziłam się tam na studia i by kontynuować hokejową karierę. Teraz aktualnie pracuję i mieszkam w Krakowie. Próbuję to pogodzić, chociaż już trochę myślę o zakończeniu grania. Wprawdzie ten ostatni wygrany finał pokazał mi, że bramkarki są jak wino, nie musimy biegać. Pokazał mi też, że nie muszę być w treningu stricte hokejowym. Inne treningi mogę przeprowadzić w Krakowie. Jeśli tylko jest możliwość przyjeżdżam do Brzezin na trening, ale niestety rzadko mogę to zrobić. Po halowym mistrzostwach świata w lutym tych treningów hokejowych miałam bardzo mało. Głowa jednak pamięta, jak trzeba odbijać piłkę i te treningi niehokejowe utrzymywały mnie w formie.

Na czym polega trening w hokeju na trawie? Zdaję sobie sprawę, że trening bramkarki musi wyglądać inaczej…

– Są to przede wszystkim treningi biegowe, pojawiają się też treningi siłowe. Treningi techniczne zależą trochę od momentu sezonu, w którym jesteśmy. Ćwiczymy przede wszystkim stałe fragmenty gry, taktyczne zagrywki, strzały na bramkę. Jest jednak dużo biegania. Trening bramkarki to ćwiczenie refleksu. Są też treningi sprinterskie, kilkumetrowe sprinty są potrzebne na boisku. W tym sprzęcie jest to złożone, ale można się przyzwyczaić. Teraz ten sprzęt jest tak dopasowany do ciała, że nie przeszkadza w ruchu.

Z czego twoim zdaniem wynika, że w ekstraklasie grają tylko cztery drużyny z trzech klubów? Brakuje zawodniczek, brakuje pieniędzy? Bo ośrodków hokeja na trawie w Polsce jest przecież więcej.

– Jest sporo ośrodków hokejowych, ale w większości są to drużyny męskie. Problem polega na tym, że te zespoły grają do wieku juniorki. Realia w Polsce są potem takie, że jest to sport amatorski. Po skończeniu szkoły wiele dziewczyn musi wybrać pomiędzy nauką i sportem. Wprawdzie można to pogodzić, ale wielu osobom sprawia to trudność. Wtedy zawodniczki rezygnują i kluby nie mają zawodniczek grających na poziomie seniorskim.

Czyli zawodniczki ekstraklasy, reprezentacji Polski, oprócz tego, że trenują i grają, to jeszcze studiują lub pracują?

– Tak to wygląda. Aktualnie w Wałczu trwa turniej Nations Cup z udziałem naszej reprezentacji. Ja niestety musiałam z niego zrezygnować, bo praca mi na to nie pozwoliła. Wybiorę się tam w weekend dopingować dziewczyny. Normalnie pracuje na cały etat i wzięłam już trzy tygodnie wolnego w lutym na Puchar Europy i mistrzostwa świata nie pozwoliły mi już na urlop w czerwcu. Jeszcze planowane są mistrzostwa Europy w Gnieźnie, więc resztę urlopu zostawię sobie na te zawody.

Jaki masz pomysł, by zwiększyć popularność hokeja na trawie w Polsce i przyciągnąć do niego zarówno młodzież, jak i sponsorów?

– Teraz jest dobry czas dla hokeja na trawie, zwłaszcza kobiecego. Mamy za sobą wielki sukces, jakim było zdobycie halowego tytułu mistrzyń świata, mam nadzieję, że przed nami kolejny na mistrzostwach Europy i wejdziemy na ścieżkę olimpijską. Jeśli chodzi o sukcesy, to robimy to dobrze. Polski Związek Hokeja na Trawie również dobrze pracuje nad pozyskaniem sponsorów. Są też fajne programy związkowe, które mają za zadanie zachęcenie dzieci do tego sportu. Na ten moment my jako zawodniczki już nic więcej chyba nie możemy zrobić. Bardziej „góra” musi zadziałać teraz, a z tego co wiem, robi to dobrze. Świetnie działa program, dzięki któremu hokej na trawie jest przedstawiany i popularyzowany w szkołach. Więc działania są podjęte i czekamy na rezultaty.

Pracowałaś w Poznaniu w klubie sportowym Warta jako specjalista od marketingu internetowego. Czy to się wiążę z twoim wykształceniem?

– Jestem po kierunku zarządzanie. Jeśli chodzi o media społecznościowe, to od zawsze bardzo lubiłam ten temat. Prowadzę też profil reprezentacji Polski kobiet w hokeju na trawie. Kiedyś robiłam to bardziej dla siebie, bo lubiłam to robić. Potem przeszło to w pracę. Lubię też fotografować i w tym również siebie troszkę widzę. Przygoda w Warcie była dość krótka w sumie, bo potem wyprowadziłam się z Poznania. Przed tą pracą byłam zatrudniona w Polskim Związku Hokeja na Trawie, gdzie też byłam odpowiedzialna za media społecznościowe. Wtedy nie wyglądało to tak dobrze jak teraz. Obecnie PZHT zarządzają osoby, które mają pomysł jak tę dyscyplinę rozpowszechniać. Wcześniej w związku było sporo spraw niezbyt dobrych, jak problemy finansowe związane z długami. Teraz mamy nie tylko sukcesy, ale fajnych ludzi w zarządzie, którzy wiedzą, jak to robić.

Twoja obecna praca w Krakowie jest związana ze sportem, czy też jest to coś zupełnie innego?

– Może minimalnie. Jestem kierownikiem w parku rozrywki GOjump w Krakowie. Wprawdzie mam kontakt z trenerami, ale praca bardziej polega na zarządzaniu. Jest to jednak aktywne zajęcie. Możliwe, że zacznę też współpracę z jednym z klubów koszykarskich jako specjalista od mediów społecznościowych.

Twoja dyscyplina nazywa się „hokej na trawie”, ale przecież nie gracie już na trawie…

– Ja jeszcze miałam to szczęście, że zaczynałam grać na trawie. Obecnie dziewczyny grające w ekstraklasie chyba nigdy na naturalnej nawierzchni nie próbowały grać. Pamiętam jeszcze mecze na stadionie w Brzezinach, tam, gdzie grają teraz piłkarze. To się zmieniło, poszliśmy bardziej w kierunku technicznym. Sztuczna nawierzchnia bardzo przyspiesza grę. Niestety czasem przeszkadzają warunki pogodowe. Boiska zazwyczaj są nawadniane, bo woda pozwala jeszcze bardziej przyspieszyć grę. Na turnieju finałowym w Brzezinach spadł deszcz i tej wody na boisku było jednak za dużo. Wtedy piłka zwalnia w kałużach i trzeba było wodę zbierać. Wchodzą jednak już takie technologie, że boiska są wyposażone w odpływy wody i mam nadzieję, że to w Brzezinach również niedługo takie będzie.

Co byś mogła powiedzieć młodym dziewczynom, by zachęcić je do tego sportu?

– Ten sport to coś innego. Bardzo fajne jest w nim to, że jesteśmy w zespole. To na pewno bardzo dużo uczy i pozwala osiągnąć umiejętności interpersonalne potrzebne potem w życiu. Ja całkiem wsiąkłam już w ten sport, bo on naprawdę jest piękny i pozwala mi przekraczać pewne granice. Bardzo polecam, to coś innego niż robią pozostali.

Czy twoim zdaniem jest to sport trudny technicznie?

– Myślę, że tak. Na pewno nie tak trudny, jak skok o tyczce. Wszystko jest jednak do nauczenia. Pierwsze lata są pewnie najtrudniejsze, trzeba się nauczyć obracać kijem. W hokeju na trawie, w przeciwieństwie do hokeja na lodzie, można piłkę uderzać tylko jedną stroną kija. Dzięki temu też ten sport jest ciekawy.

Szkolenie hokeja na trawie można w jakiś sposób łączyć ze szkoleniem hokeja na lodzie lub unihokeja? Czy są to jednak tak różne dyscypliny, że nie znajdziemy tu punktów wspólnych?

– Hokej na trawie więcej ma wspólnego z unihokejem niż z hokejem na lodzie. Tam nie jest ważne, którą stroną kija się uderza, są też bandy, można grać za bramką. Na pewno hokeistki na trawie są bardzo dobre w unihokeja, nie wiem, jakby to było odwrotnie, gdyby zawodników unihokeja przenieść do hokeja na trawie. Jest nawet jeden zawodnik, który w hokeju na trawie wprawdzie stoi na bramce, ale w unihokeju gra chyba w pierwszoligowej drużynie w unihokeju.

Czy hokej na trawie jest twoim zdaniem medialną dyscypliną, którą dobrze ogląda się w telewizji?

– Myślę, że tak. Na pewno dużo bardziej medialna jest odmiana halowa. Gra w hali jest szybsza, zdobywa się o wiele więcej bramek, gra jest bardziej emocjonująca. Im więcej bramek i im więcej emocji tym lepsze jest to dla oka. Hokej na trawie na wysokim poziomie światowym i w Polsce też już do tego dochodzimy, jest bardzo fajny do oglądania. Wiem z opowieści, że gdy nasi seniorzy walczyli w Sydney na igrzyskach i mecze były w telewizji, to był wtedy duży boom na hokej. Transmisje telewizyjne bardzo pomagają, Polacy lubią oglądać sport. Być może, gdyby w telewizji zobaczyli coś nowego, to jeszcze bardziej by ich to zaciekawiło.

Wyniki hokej na trawie ma, zaczynają się pojawiać transmisje, czy jest też jakiś „Małysz” tej dyscypliny, bohater lub bohaterka, z którym można się identyfikować?

– Jeśli chodzi o reprezentację kobiet, to naszym bohaterem jest drużyna. Ta drużyna pokazuje, że naszym najmocniejszym punktem jest właśnie zespołowość. Oczywiście mamy indywidualności, które grają w ligach zagranicznych. Halowe mistrzostwo świata pokazało jednak, że razem potrafimy stworzyć drużynę, która może osiągnąć wszystko.

Po raz kolejny wspominasz o drużynie. Jak się funkcjonuje w takiej dużej grupie zawodniczek?

– Myślę, że jeśli jest jeden dzień bez kłótni, to znaczy, że coś jest nie tak (śmiech). Wiadomo, jakie są kobiety, a dwadzieścia w jednym miejscu przez tydzień to wyzwanie. Nie jest tak, że tylko się lubimy i kochamy, problemy zawsze występują. Dużo jednak rozmawiamy, by rozwiązać problemy. Sztab szkoleniowy również próbuje się włączyć, gdy pojawia się jakiś problem. Mamy charakterne dziewczyny, które są też bardzo mądre i chcą rozwiązywać problemy, a nie brnąć w nie dalej. Jeśli chodzi o reprezentację, to naprawdę składa się ona z mądrych dziewczyn, które wiedzą, czego chcą.

Trenerką Startu Brzeziny jest była zawodniczka, Małgorzata Polewczak. Jak byś ją scharakteryzowała jako człowieka i jako trenerkę?

– To trudne pytanie. To kobieta, która w moim życiu poza rodziną jest najdłużej. Gdyby nie ona, to już w hokeja bym nie grała. W gimnazjum miałam wątpliwości, czy postawić na hokeja na trawie, czy na siatkówkę, ale to jej zależało i dzień w dzień mnie namawiała. Gdy niedawno też chciałam już rezygnować, to właśnie ona mnie przy tym sporcie utrzymała. Na pewno jest kobietą konkretną, która wie czego chce. Ona naprawdę ten hokej porządnie trzyma w Brzezinach. Dba o każdą z dziewczyn, według mnie jest osobą, która tworzy hokej nie tylko w Brzezinach, ale i w Polsce. Kiedy trzeba, to krzyknie, a kiedy potrzeba, poda rękę.

Mając na koncie tyle medali mistrzostw Polski, halowe mistrzostwo Polski, w czym szukasz motywacji do dalszego grania? Nie pojawia się myśl, że już wszystko wygrałaś w tym sporcie?

– Jeszcze nie wszystko wygrałam. Na pewno motywacją jest bycie lepszym od siebie z dnia na dzień. Nigdy nie zagra się meczu perfekcyjnie, ale zawsze może być jakiś postęp. Motywacją jest też dla mnie drużyna. Widząc, jak dziewczyny trenują, to ja również chce dawać z siebie wszystko.

źródło: inf. własna

Bartosz Wencław

Podobne wiadomości

Copyright © 2025 Łódzki Portal Sportowy. Wszystkie prawa zastrzeżone
Wykonanie