Ariel Galeano nie chciał już współpracować z Marcinem Matysiakiem
„Decyzją Ariela Galeano trener Marcin Matysiak przestał pełnić obowiązki asystenta pierwszego szkoleniowca. Pozostaje natomiast koordynatorem Departamentu Rozwoju Indywidualnego.” – taki lakoniczny komunikat przekazał we wtorek Łódzki Klub Sportowy. Trener Marcin Matysiak to szkoleniowiec, który miał być łącznikiem pomiędzy tym, co było w ŁKS za trenera Dziółki, a nowym podejście szkoleniowca z Paragwaju.
Gdy pod koniec lutego ŁKS ogłosił, że Ariel Galeano obejmie pierwszoligową drużynę, zapowiedział, że wraz z nim przyjdzie dwóch współpracowników. Do sztabu dołączyli David Meza Colli w roli asystenta trenera oraz Miguel Lara Fragnaud w roli analityka. Asystentem trenera pozostał również Marcin Matysiak, który wraz zespołem był w Turcji i niejako naturalnie stał się pomostem pomiędzy tym, co było za trenera Dziółki a nowym szkoleniowcem.
Po miesiącu współpracy Ariel Galeano doszedł jednak do wniosku, że nie chce współpracować z Matysiakiem. Od jakiegoś czasu już mówiło się, że obaj szkoleniowcy nie znaleźli wspólnego języka. Nie chodzi tu o sposób porozumiewania się, a raczej o język piłkarski. Marcin Matysiak, który po zwolnieniu Piotra Stokowca objął zespół ŁKS-u ponad rok temu i poprowadził drużynę w 13 meczach ekstraklasy, stał się zbędny dla paragwajskiego trenera.
Szkoleniowiec, który z Łódzkim Klubem Sportowym związany jest od lat, pracował z drużynami młodzieżowymi i drużyną rezerw, pozostaje w klubie. Nie wiadomo jednak jak długo funkcja koordynatora Departamentu Rozwoju Indywidualnego będzie zaspokajać jego trenerskie ambicje. Bo o tym, że Marcin Matysiak jest dobrym szkoleniowcem, w ŁKS-ie nie trzeba przekonywać nikogo. Nawet kibiców, którzy po jego krótkiej pracy z pierwszym zespołem docenili osiągnięcia i wkład w rozwój drużyny. Oczywiście Ariel Galeano ma prawo do formowania sztabu szkoleniowego w taki sposób, by zapewnił mu komfort pracy. Miejmy nadzieję, że praca ta będzie przynosić coraz lepsze efekty. Tylko tego ŁKS-u w ŁKS-ie jakby teraz nieco mniej…
źródło: inf. własna